Call of Duty Black Ops 2
Skok do przyszłości najsłynniejszej serii shooterów
Adrian Kotowski 24 listopada 2012, 17:36
Call of Duty to dla wielu – obok serii GTA – najbardziej rozpoznawalna marka na świecie, prawdziwy król shooterów. Wiele produkcji próbuje go zdetronizować – na razie bezskutecznie. W tym roku także nikt go nie przeskoczy, ale seria nie była tak słaba od lat. Czym jest nowy CoD i dlaczego nie tym, czego oczekiwałem? O tym dowiecie się z lektury naszej najnowszej publikacji.
Absurdalna fabuła kluczem do sukcesu?
Od jakiegoś czasu producenci gry Call of Duty nie ukrywają, że fabuła w ich produkcie jest całkowicie odjechana i raczej nikt nie powinien jej brać na poważnie. Do tej pory jednak to głównie studio Infinity Ward przodowało w wymyślaniu absurdów. Black Ops 2 przenosi to wszystko na wyższy level, bo gra jest od początku do końca totalnie pokręcona i naprawdę zadziwia mnie, że ktoś mógł wpaść na tak specyficzne (żeby nie powiedzieć idiotyczne) rzeczy. Co jednak najciekawsze, gdy już zagłębimy się w opowieść to w sumie nawet nie zwracamy na nią uwagi, bo strzela się wyjątkowo przyjemnie – to akurat casus dotyczący wszystkich CoD-ów.
Zacznijmy jednak od początku. Call of Duty Black Ops 2 jest kontynuacją bardzo ciepło przyjętej produkcji o tym samym podtytule wydanej w 2010 roku. Treyarch postanowiło porzucić czas zimnej wojny i przenieść opowieść w przyszłość. Producent nie odciął się jednak zupełnie od czasów znanych z pierwszego Black Ops, przez co – podczas rozgrywki – natrafimy na liczne retrospekcje. W tych ostatnich pokierujemy Alexem Maisonem, podczas gdy misje w przyszłości będziemy oglądać oczami jego syna, Davida. Producent bardzo sprytnie sobie to wymyślił, bo fani przywiązani do głównego bohatera pierwszej części z pewnością o wiele szybciej zidentyfikują się z kimś bliskim "oryginałowi" niż z postacią zupełnie nową, obcą.
Jak przystało na serię Call of Duty, w grze wcielimy się w amerykańskiego żołnierza, obrońcę i wybawiciela ludzkości i spróbujemy powstrzymać główny zły charakter przed spowodowaniem "wielkiego zła". Motywy bohaterów poznajemy z czasem i także z czasem dowiadujemy się, dlaczego ktoś chce (znowu) zniszczyć Amerykę. Od razu muszę powiedzieć, że w niektórych przypadkach pobudki, jakimi kierują się postaci są dla mnie całkowicie niezrozumiałe , a podejście twórców mnie co najmniej zaskoczyło.
Gra, jak na CoD-a przystało, prowadzi nas za rączkę od początku do końca, a my przebijamy się przez chmary głupich jak but wrogów, by dowiedzieć się nie tylko prawdy o sobie, ale także o ludziach z naszego otoczenia. I tutaj wiele osób może naprawdę być zdziwionych, bo w tej grze praktycznie nic nie jest od początku wiadome. Każda postać skrywa jakąś tajemnicę i bynajmniej nie są to nic nie znaczące elementy. Moim zdaniem jednak taki zabieg nie był najlepszy, bo całość jest totalnie przejaskrawiona. Ludzie nie są w życiu aż tak nieprzewidywalni, przynajmniej nie tylu na jeden metr kwadratowy.