News

Podsumowanie fazy pucharowej IEM Katowice 2016

Jak wyglądały zmagania najlepszych zespołów świata w stolicy Górnego Śląska?

Wczoraj zakończyły się zawody CS:GO w ramach Intel Extreme Masters Katowice 2016. W fazie pucharowej o pierwsze miejsce i nagrodę w wysokości 100.000$ walczyło łącznie sześć drużyn. Nasi rodacy z Virtus Pro odpadli już w ćwierćfinałowej walce z drużyną Fnatic, która jak się później okazało zatriumfowała w wielkim finale, pokonując na trzech mapach ekipę Luminosity Gaming. Prześledźcie razem z nami przebieg ostatniej fazy katowickiego turnieju!

Ćwierćfinały

Pierwszym w kolejce spotkaniem, otwierającym zmagania fazy pucharowej, był mecz Natus Vincere kontra Tempo Storm. Brazylijska formacja świetnie zagrała w rozgrywkach grupowych, torując sobie drogę do kolejnego etapu turnieju. NaVi z kolei w grupie A zajęło trzecie miejsce tuż za formacjami Fnatic oraz Luminosity Gaming. Piątkowe pojedynki odbywały się w systemie best-of-three, a pierwszą mapą batalii NaVi z Tempo Storm był de_overpass. Początkowa część pierwszej połowy zdominowana została po wygranej pistoletówce przez reprezentantów ukraińskiej organizacji – zawodnicy do siódmej rundy po stronie terrorystów nie zawiedli ani razu. Oponenci Natus Vincere obudzili się w końcu ze snu i przystąpili do kontrataku, jednak nie na tyle mocnego by zyskać jakąkolwiek przewagę. Dzięki skutecznej grze Heniego pełniącego rolę snajpera, Brazylijczycy zmniejszyli różnicę w punktacji i zakończyli połowę wynikiem 6:9. Kolejny etap pojedynku przyniósł Tempo Storm wygraną rundę pistoletową – przez chwilę zawodnikom tej drużyny udało się zrównać wynik 9:9 lecz ich rywale nie pozostali na to obojętni i ponownie zaczęli budować przewagę finalnie triumfując 16:10.

Kolejnym miejscem spotkania okazał się być de_cobblestone wybrany przez członków Tempo Storm. Grę zaczęli oni po stronie terrorystów i podobnie jak w czwartkowym meczu z Virtus Pro radzili sobie w roli atakujących niezwykle dobrze – zawodnicy NaVi mieli spore kłopoty z zatrzymaniem brazylijskiej szarży. Pierwsza połówka zakończyła się wysokim prowadzeniem terrorystów 12:3. W kolejnej połówce ukraińska formacja już od samego początku pokazała, że nie odpuści tej mapy – Guardian wraz ze swoimi kolegami sukcesywnie odrabiali straty tak skutecznie, że w sytuacji 13:10 dla Tempo Storm Brazylijczycy postanowili wziąć pauzę taktyczną. Kubeł zimnej wody nie zadziałał, ponieważ reprezentanci Natus Vincere wyrównali wynik 15:15 i tym samym doprowadzili do dogrywki, która dla TS okazała tylko formalnością – de_cobblestone zakończył się dla ekipy z Ameryki Południowej wynikiem 19:15.

TempoStorm

Po tym jak obie drużyny wygrały wskazane przez siebie mapy, ostatni i decydujący zarazem pojedynek miał mieć miejsce na de_mirage. Brazylijczycy po wygranej nożówce wybrali teoretycznie łatwiejszą stronę CT. Początek pierwszej połowy był mocno jednostronny i zdominowany przez Tempo – ich rywale dokonali kontry dopiero w sytuacji, gdy przegrywali 8:0. NaVi dosyć dobrze rozegrało kilka ostatnich rund przed zmianą stron, zmniejszając delikatnie różnicę w punktacji – połowa zakończyła się prowadzeniem Brazylijczyków 10:5. Następna część batalii przyniosła ukraińskiej ekipie wiele szczęścia – ich gra uległa po stronie atakujących znacznej poprawie, a reprezentanci Tempo Storm z trudem obserwowali jak przeciwnicy zdobywają kolejne rundy i zbliżają się do wyrównania, które to nastąpiło w 26 rundzie (13:13). Końcówka tej potyczki należała całkowicie do NaVi, którzy z łatwością wyszarpali brakujące rundy i zatriumfowali wynikiem 16:13 awansując jednocześnie do rozgrywek półfinałowych, gdzie zmierzyć mieli się z Luminosity Gaming.

Kolejne spotkanie trzeciego dnia IEM Katowice było chyba najbardziej wyczekiwanym meczem przez polskich fanów – zespół Virtus Pro miał zmierzyć się z Fnatic. Pierwszy pojedynek tej batalii odbył się na de_train - mapie wybranej przez naszych rodaków. Inicjatywa od samego początku przejęta została przez zawodników ze Szwecji, którzy z łatwością eliminowali Virtusów i budowali przewagę. Podopieczni Kubena w pierwszej połowie zdobyli po stronie terrorystów jedynie cztery rundy, a ich rywale na swoim koncie zanotowali aż jedenaście punktów. Co prawda Counter Strike to gra, w której wszystko może się zdarzyć - wszyscy fani VP liczyli więc na jakąkolwiek poprawę formy swoich ulubieńców w kolejnej części spotkania. Nic takiego niestety nie miało miejsca, Polacy zdobyli dwa punkty i nie zdążyli zrobić nic więcej, ponieważ członkowie Fnatic bez kłopotu zgarnęli dzielące ich od triumfu trzy rundy - de_train zakończył się wynikiem 16:5.

VirtusPro

Nadzieja na pokonanie Szwedów wciąż się tliła – nasi rodacy musieli pokonać oponentów na kolejnej mapie, jaką był de_inferno. Niestety od samego początku wszystko zanosiło się na powtórkę z de_train – Fnatic pokazało bardzo dobrą formę wychodząc z większości strzeleckich pojedynków zwycięsko. U Virtusów brakowało udanych indywidualnych akcji, Snax wydawał się nieobecny, podobnie zresztą jak jego koledzy. Pierwsze skrzypce w szwedzkim składzie grał JW, na którego nasi rodacy nie mogli znaleźć sposobu. Pierwsza połówka zakończyła się ogromnym prowadzeniem Fnatic 14:1. Zmiana stron przyniosła poprawę w grze Virtus Pro, których rywale poczuli się zdecydowanie zbyt pewni siebie, co doprowadziło do szeregu błędów z ich strony. Virtusi zręcznie je wykorzystywali aż do sytuacji 15:8, kiedy zaniepokojeni Szwedzi poprosili o przerwę taktyczną. Jak się później okazało chwila na ochłonięcie była dla Fnatic niezwykle cenna, gdyż już w następnej rundzie powiedzieli swoim przeciwnikom „dość” i wygrali ćwierćfinałowe spotkanie wynikiem 16:8.

Zgłoś błąd