News

Football Manager 2012

Mourinho, Guardiola i Ferguson – zepchnij ich w zapomnienie

Tabela faktów pokaż/ukryj

Produkt: Football Manager 2012
Producent: Sports Interactive
Wydawca: SEGA
Dystrybutor w Polsce: CD Projekt
Data premiery na świecie: 21 października 2011
Data premiery w Polsce: 21 października 2011
Zalecany wiek: 3+
Wymagania sprzętowe - minimalne: Pentium 4 2 GHz, 512 MB RAM (1 GB RAM - Vista/7), karta grafiki 128 MB (GeForce FX 5900 lub lepsza), 2 GB HDD, Windows XP/Vista/7

Football Manager 2012 to idealna gra dla stereotypowych Polaków. Stereotypowy Polak zna się bowiem na polityce, medycynie i… sporcie (a już w szczególności na piłce nożnej). Football Manager 2012 daje możliwość sprawdzenia naszych umiejętności w zakresie zarządzania drużyną, zapewniając przy tym niezliczoną liczbę godzin spędzonych przy dobrej rozrywce, silne emocje, euforyczną radość i głęboką rozpacz.

Kto nigdy nie grał w żadną z części gry od Sports Interactive, ten powinien nadrobić swoje zaległości już teraz. Brytyjskie studio, które od prawie dwudziestu lat przygotowuje managery piłkarskie (a od 2005 roku pod nazwą Football Manager), już dawno wypracowało sobie pozycję lidera na rynku tego typu gier. Z uwagi na to wydawać by się mogło, że studio nie ma już powodu ulepszać swojego tytułu. Przed premierą Football Managera 2012 można było spodziewać się, że najnowsza odsłona serii w porównaniu do poprzedniczki ulegnie tylko kosmetycznym ulepszeniom.

Ekran powitalny 

Sports Interactive rzeczywiście przygotowało kilka zmian. Na pewno nie są to zmiany tak rewolucyjne, jak zeszłoroczne dodanie agentów, którzy przy transferach dbają o dobro zawodników czy dynamicznie zmieniających się reputacji lig, ale z pewnością są to modyfikacje ciekawe. Twórcy gry sumiennie wsłuchali się w głosy graczy, którzy od lat dopominali się o ulepszenie niektórych elementów rozgrywki. Dorzucili także coś od siebie.

3 miesiące temu, w zapowiedzi Football Managera 2012, pisałem, że anonsowane zmiany w grze wyglądają interesująco. Po przegraniu kilku (a tak naprawdę kilkunastu!) godzin mogę powiedzieć, że się nie zawiodłem.

Zgłoś błąd