Fallout 3

RPG-owa perfekcja? Prawie...

Przyznaję się: nigdy nie grałem w pierwsze dwie odsłony cyklu Fallout. Cóż, fakt ten nie jest powodem do dumy, wszak rzeczone tytuły należą do ścisłej czołówki najlepszych produkcji komputerowych wszechczasów – wielkiemu fanowi gier trochę wstyd być z nimi na bakier. Z drugiej strony nieznajomość pierwszego i drugiego Fallouta pozwala mi zrecenzować trzecią – nader rewolucyjną dla marki – część serii bez żadnych obciążeń i ocenić ją po prostu jako kolejnego przedstawiciela mojego ulubionego gatunku.

Test autorstwa osoby nie znającej poprzednich odsłon cyklu zapewne zainteresuje przede wszystkim innych nowicjuszy postapokaliptycznego uniwersum wykreowanego przez studio Black Isle, którzy są już pewnie zmęczeni dyskusjami ortodoksyjnych miłośników cyklu. Ci ostatni zaś może w końcu dadzą sobie spokój z absurdalnymi oskarżeniami, spoglądając na dzieło firmy Bethesda Softworks nie jak na próbę spłycenia sagi, a po prostu kawał porządnego RPG-a – przecież jakkolwiek by nie patrzeć, Fallout 3 jest grą nader wyjątkową i wciągającą.

Atomowa przyszłość

Akcja produkcji rozgrywa się w 2277 roku na Wschodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych (przede wszystkim w okolicach stolicy USA; obszar ten został nazwany Stołecznymi Pustkowiami), które zostało prawie doszczętnie zniszczone podczas wojny nuklearnej w 2077 roku. Pomimo że nieszczęśliwe wydarzenia z XXI wieku trwały tylko około sto minut, ich skutki były na ogół śmiertelne dla obywateli przebywających wówczas na powierzchni planety. Woda i powietrze natychmiast zostały silnie skażone, zaś rośliny w napromieniowanym środowisku nie mogły prawidłowo rozwijać się.

Na szczęście nieliczni mieszkańcy Stanów Zjednoczonych zdążyli przed potężnymi eksplozjami ukryć się w Kryptach – rozbudowanych schronach, w których, dzięki specjalnym oczyszczalnikom wody i powietrza, mogli przeżyć przez bardzo długi okres czasu. Ludzie ci mieli odbudować kraj i przywrócić dawny porządek. Niestety, na powierzchni planety dość szybko wykształciły się inne jednostki pragnące rządzić postanuklearnym uniwersum. Stołeczne Pustkowia pełne ogromnych mutantów, przeprogramowanych robotów, zbzikowanych postrzeleńców oraz złodziei okazały się niebezpiecznym miejscem – odrestaurowanie USA stało się de facto zadaniem awykonalnym.