
Braid
Mario manipuluje czasem
Rafał Kurpiewski 14 grudnia 2009, 17:32
Tabela faktów pokaż/ukryj
Produkt: | Braid |
Producent: | Number None Inc. |
Dystrybutor w Polsce: | brak |
Wersja językowa: | angielska |
Data premiery na świecie: | 10 kwietnia 2009 |
Data premiery w Polsce: | brak planów wydania (gra dostępna na całym świecie w wersji elektronicznej, np. na platformie STEAM) |
Zalecany wiek: | 12+ |
Wymagania sprzętowe - minimalne: | procesor Intel Pentium 4 (1,4 GHz) lub odpowiednik, 768 MB pamięci RAM, karta graficzna obsługująca Pixel Shader 2.0 (Geforce 5200 lub lepsza), 300 MB wolnego miejsca na HDD |
Chyba wszyscy pamiętają grę platformową Super Mario Bros., która zadebiutowała w połowie lat osiemdziesiątych i doczekała się całej masy oficjalnych i nieoficjalnych sequeli. Ze świecą szukać osoby, która choćby przez chwilę nie grała w jedną z jej licznych wersji. A gdyby tak, zamiast emocjonującej platformówki, Nintendo stworzyło grę logiczną, która tylko zręcznościówkę udaje? Czy miałaby ona szansę odnieść tak spektakularny sukces? Te pytania z pewnością zadał sobie Jonathan Blow, założyciel studia Number None. I w ramach odpowiedzi dał światu Braid.
Na pierwszy rzut oka Braid zdaje się być kolejnym klonem Super Mario Bros. No bo co odpowiedzielibyśmy zapytani o tytuł gry, w której zabawny, nieco zdeformowany ludzik biega po kolorowych planszach, przeskakując przepaście i likwidując podobne do jeżów stworki wskakując im na grzbiety? Że pytani jesteśmy o przygody wesołego hydraulika, wiadomo. Tymczasem podobieństwo do Super Mario Bros. jest w przypadku Braida absolutnie złudne i mylące. Gra ma bowiem z dynamiczną i wesołą platformówką naprawdę niewiele wspólnego. Z postacią Mario również.
Wielki mały Tim
Bohaterem Braid jest młodzieniec imieniem Tim. W niczym nie przypomina on typowych bohaterów gier komputerowych, sprawia raczej wrażenie sympatycznego i wiecznie zamyślonego niezdary. Tim ma jednak ważny cel w życiu. Pragnie odnaleźć Księżniczkę, kobietę, którą kiedyś z wzajemnością pokochał, lecz na skutek popełnionego błędu zranił i bezpowrotnie utracił. Z pozoru trywialna i niezbyt nośna opowiastka staje się podstawą filozoficznego niemal studium miłości, relacji między dwojgiem ludzi, ich racji i potrzeb, oraz... podróży w czasie. Nie, nie żartuję. Ta z pozoru zabawna gierka stawia naprawdę trudne pytania, w dobitny sposób pokazuje, jak trudno zachować obiektywizm we wszystkim, co związane ze sferą emocjonalną oraz zachęca do spojrzenia na codzienne wydarzenia z zupełnie nowej, szerszej i pozbawionej schematów perspektywy. A przy okazji dostarcza też sporo rozrywki i wrażeń estetycznych.