ELEAGUE: Mouz triumfuje nad Astralis, Virtus Pro dominuje NiP
Drugi i zarazem ostatni dzień ćwierćfinałów pierwszego sezonu ELEAGUE dobiegł końca. Do grona półfinalistów dołączyli zawodnicy mousesports oraz Virtus Pro – obie formacje w meczach best of three zdominowały ze sporym zapasem punktów swoich rywali na dwóch mapach.
Na pierwszy ogień w piątkowych bataliach organizatorzy wysłali członków mouz i Astralis – spotkanie to według wielu komentatorów i analityków sceny CS:GO było przesądzone biorąc pod uwagę fakt, że oba zespoły dzielą w rankingu hltv cztery pozycje. Mimo to przebieg obu potyczek jakie rozegrano był fatalny w skutkach dla teoretycznie lepszej ekipy. Mecz rozpoczął się od mapy Duńczyków, którzy zdecydowali się wskazać de_mirage. Świetny start w pistoletówce zapewnił swoim kolegom nex, zgarniający cztery fragi podczas ataku na bombsite B – rozpędzeni Niemcy zdążyli wystrzelić na prowadzenie 7:0 zanim Astralis podjęło decyzję o przerwie taktycznej. Po krótkiej przerwie Duńczycy wreszcie zdobyli swoje pierwsze ćwierćfinałowe punkty, jednak w na prawdę skromnej ilości – ich przeciwnicy przed zmianą stron prowadzili aż 13:2. Reprezentanci Astralis wchodzą w rolę terrorystów nie potrafili przebić się ani razu przez szczelnie pokryte pozycje oponentów i przegrali w szybkim tempie 2:15. Druzgocąca porażka na swojej mapie nie wróżyła niczego dobrego przed kolejną lokacją.
Mousesports w kolejnym etapie postawiło na de_dust2, którego początek zagarnęli dla siebie Duńczycy zabezpieczając dwie pierwsze rundy – w trzeciej NiKo uratował sytuację Niemców, wygrywając clutcha 1vs1. Chwilę później mieliśmy już do czynienia z remisem 3:3, z którego zwycięską ręką wyszli gracze Astralis, przeprowadzając serię skutecznych ataków na bombsite B – Skandynawowie uciekli w punktacji 8:4, ale rywale dość sprawnie odrobili różnicę, wygrywając ostatnie rundy pierwszej połówki. Druga połowa zaczęła się stanem 8:7 dla Duńczyków – Device pomógł swoim kompanom wyszarpać kolejną pistoletówkę, eliminując trzech terrorystów co zaowocowało po paru minutach pogłębieniem przewagi do 11:7. Myszy chcąc zakończyć mecz na dwóch mapach musiały dokonać silnej kontry – terroryści zwarli więc szyki i rozpoczęli serię wygranych rund, detronizując tym samym po dłuższym czasie Astralis, które znalazło się w tyle przegrywając 11:13. Ekipa dowodzona przez karrigana poprosiła o pauzę aby przeanalizować błędy i ułożyć nową taktykę. Wraz z wznowieniem czasu gry Duńczycy wyszarpali tylko jedną rundę, pozwalając przeciwnikom zdobyć dzielące ich od triumfu punkty – mapa zakończyła się zwycięstwem mousesports 16:12.
Kolejnym starciem był mecz Virtus Pro z Ninjas in Pyjamas – spotkanie na które z zapartym tchem czekało większość fanów z nad Wisły, choć aby je oglądać trzeba było mocno się zmotywować i ustawić budziki na godzinę 4:00. Wszyscy Ci którzy zdecydowali się wstać wcześniej, przerywając wakacyjny beztroski sen, z pewnością niczego nie żałują, ponieważ ostatni pojedynek pierwszego etapu fazy pucharowej ELEAGUE przyniósł na prawdę sporo emocji. Gra wystartowała od wybranego przez NiP de_dust2, gdzie Polacy po wygranej pistoletówce rozkręcili się na tyle, że uciekli w tabeli do stanu 5:0. W szóstej rundzie zawodnicy NiPu wstrzymali szarżę naszych rodaków – pyth w duecie z Get_Right'em wyeliminował większość terrorystów i zapewnił swojej drużynie pierwszy punkt. Virtusi mimo kontry ze strony oponentów pogłębili chwilę później prowadzenie aż do stanu 8:2. NiP rozpaczliwie szukał sposobów na zatrzymanie atakujących, w ostatnich rundach połówki sporo dla swojej ekipy zrobił f0rest, wspomagając towarzyszy w odrabianiu strat – przed drugą połową pojedynku Szwedzi przegrywali już 6:9. Następna runda pistoletowa znów wpadła na konto Virtusów, tym razem dzięki Snaxowi i jego trzem fragom z USP. Pewni siebie biało-czerwoni stracili jednak dwie następne rundy, przegrywając z grającymi eco rywalami. Członkowie Ninjas in Pyjamas nie wiedzieli jeszcze, że były to ich ostatnie punkty na tej mapie – nie udało im się zrównać z Virtusami, którzy oddalili się w tabeli na dobre, wygrywając finalnie 16:8.
Po przerwie akcja przeniosła się na mapę Polaków, którzy zdecydowali się wskazać de_cobblestone. Pierwsza runda pistoletowa znów przyniosła na Szwedów nieszczęście, którego źródłem był Snax – Janusz dzierżąc USP wyeliminował czterech terrorystów, zapewniając naszym dobry start. Dalsza część gry skontrolowana została przez skandynawską formację, która pokonała Polaków grając eco i łapiąc wiatr w żagle wyszła na prowadzenie 6:1. Drobne przełamanie miało miejsce w ósmej rundzie połówki, kiedy to Byali wyszedł zwycięską ręką z sytuacji 1vs2, odbijając bombiste B oraz zabezpieczając swoim kolegom punkt. Virtusi odbili jeszcze kilka punktów, jednak reprezentanci NiPu nie pozostali na to obojętni i poszerzyli przewagę do 9:6. Po dosyć wyrównanej pierwszej połowie Cobbla, przyszedł czas na zdecydowanie bardziej jednostronny pojedynek. W roli terrorystów podopieczni Kubena wyszarpali pistoletówkę i po serii drobnych zwycięstw zrównali się z przeciwnikami, zaś przewagę nad nimi zapewnił Pasha, pokonując w clutchu 1vs1 f0resta. Polacy zagrali świetny mecz sprawnie łapiąc kolejne punkty i kończąc mapę wynikiem 16:9. Po zaciekłym pojedynku drugiej i szóstej formacji na świecie, Szwedzi zostali odesłani do domu z nagrodą w wysokości 50.000$, a zawodnicy Virtus Pro, którzy przez ostatnie tygodnie udowadniają, że wciąż potrafią grać świetnego CS'a, zmierzą się z mousesports 29 lipca w półfinałowej batalii.


