Pierwsze screeny z Assassin’s Creed 2
Były już teasery i spekulacje na temat daty premiery. Były kontrowersje związane z osadzeniem gry w innych realiach historycznych. Teraz są pierwsze screeny. Nieoficjalne, bo podobno „wyciekły”...
Na temat sequela Assassin’s Creed przez długi czas nie pojawiały się żadne informacje, wiadomo było tylko tyle, że gra będzie. Całkiem niedawno twórcy „wypuścili” przeładowane zagadkami teasery i udostępnili interaktywną witrynę, na której, po wydrukowaniu tajemniczych symboli, posiadacze kamer internetowych mogą uzyskać dodatkowe informacje o grze. Spekulowano też na temat daty premiery. Teraz jednak gracze naprawdę mają powód do radości – wyciekły nieoficjalne screeny prezentujące grę w akcji. Na ile jest to prawdziwy wyciek, a na ile kontrolowany przepływ informacji póki co nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że 1 maja na nieoficjalnej czeskiej witrynie poświęconej Assassin’s Creed 2 pojawiło się siedemnaście obrazków prezentujących rozgrywkę. Część z nich była wcześniej publikowana w magazynie Game Informer (Stany Zjednoczone), jednak ze względu na słabą jakość skanów, przeszły bez echa. Czeskie screeny są jednak o wiele wyraźniejsze i warto im się przyjrzeć, gdyż potwierdzają kilka mitów na temat sequela krążących w sieci. Po pierwsze – jest już absolutnie pewne, że główny bohater Assassin’s Creed 2, Ezio Auditore de Firenze, będzie potrafił pływać. Miłośnicy skakania na główkę nie będą więc musieli ograniczać się do stogów siana. Drugą istotną informacją, jest fakt, że w grze pojawi się maszyna latająca wynaleziona przez Leonarda da Vinci i prawdopodobnie będzie można jej użyć (tak przynajmniej wynikałoby ze zdjęcia). Na jednym z obrazków widać też, jak Ezio pozbywa się przeciwnika, samemu będąc schowanym w sianie, co nie było możliwe w części pierwszej.
Na podstawie screenów mozemy zaryzykować stwierdzenie, że grafika w grze prezentować się będzie przyzwoicie i nie zawiedzie oczekiwań, a stylem bardzo przypominać będzie "jedynkę". Oby więc cała gra była równie dobra jak pierwowzór.
