StarCraft II: Heart of the Swarm
Wybitnie udana krucjata Kerrigan
Adrian Kotowski 28 marca 2013, 10:00
Miłość i zemsta nie idą zwykle w parze, ale obie mają ogromną moc. Pierwsza uskrzydla, druga daje siłę do walki. Kerrigan z oboma uczuciami miała do czynienia i właśnie dzięki miłości do Jima postanowiła rozpocząć ogromną krucjatę, by zniszczyć człowieka, który wywrócił do góry nogami jej życie. Trzeba przyznać, że jest to jedna z najbardziej widowiskowych zemst w historii elektronicznej rozgrywki.
Gdy Blizzard zapowiedział rozdzielenie StarCraft II na trzy epizody, w Internecie pojawiło się wiele głosów potępiających to rozwiązanie. Jak się okazało, całkowicie niesłusznie – kampania Wings of Liberty była bardzo dobra, a tryb multiplayer godnie zastąpił duet StarCraft + Blood War. Malkontentów ubywało z dnia na dzień, przybywało za to przekonanych do nowych przygód Jima Raynora. To było ponad 2 lata temu. Dzisiaj do przywódcy Rekieterów dołączyła jego największa miłość – Sarah Kerrigan, prezentująca świetną formę jak na kobietę po przejściach.
StarCraft II: Heart of the Swarm rozpoczyna się krótko po zakończeniu pierwszego epizodu, jednak nie bezpośrednio po nim. Łącznikiem między opowieściami jest książka "StarCraft II: Punkt krytyczny", choć jej znajomość nie jest wymagana. Wyjaśnia jednak sam początek rozgrywki, jest więc ciekawym uzupełnieniem, szczególnie dla osób, które – tak jak ja – uwielbiają to uniwersum. Wracając jednak do Heart of the Swarm – Kerrigan przywrócona do ludzkiej formy poddawana jest badaniom w kompleksie badawczym znajdującym się daleko poza jurysdykcją Dominium. Po krótkiej misji, która jest wprowadzeniem do rozgrywki, bazę atakują ludzie Mengska, którym przewodzi duch November Annabella "Nova" Terra. Zadaniem drużyny jest zabicie Królowej Ostrzy oraz pojmanie Jima Raynora. Kerrigan udaje się uciec, ale nie ma żadnych informacji o swoim ukochanym. Czując się zdradzoną przez załogę Hyperiona wyrusza w długą podróż do przestrzeni kosmicznej Zergów, by na nowo stać się przywódczynią Roju. Naszym zadaniem jest oczywiście pomoc w tym trudnym przedsięwzięciu.
Na gracza czeka 27 misji, których główną wspólną cechą jest ogromne zróżnicowanie. Nie mamy czasu się nudzić. Mam wrażenie, że dynamika starć nieco wzrosła względem Wings of Liberty, przez wprowadzenie nowych jednostek jest dużo bardziej widowiskowo. Wydaje się także, że nieco częściej korzystamy z pomocy głównej bohaterki, której potęga jest na polu bitwy bardzo widoczna. I tak tradycyjnie rozbudowujemy bazę, czasem bronimy się, czasem atakujemy, innym razem mamy dostęp jedynie do kilku jednostek, na czele których kroczy Sarah. Z każdą kolejną misją poznajemy kolejny gatunek wchodzący w skład Roju – system więc jest bardzo podobny do tego z pierwszego epizodu StarCraft 2, choć nie jest to 100% kopia. Przede wszystkim nie jesteśmy już przymuszani do korzystania z nowych jednostek, co wielu osobom mogło przeszkadzać. Oczywiście bez nich walka staje się o wiele trudniejsza, ale czego nie robi się dla sprawdzenia własnych umiejętności.
Rozwój Roju to główna nowinka wprowadzona w Heart of the Swarm. Gracz może wybrać, z których umiejętności będą korzystać jego podopieczni (dla każdej jednostki dostępne są trzy perki), a także jak każdy z nich wyewoluuje (w tym przypadku mamy dwie możliwości). W przypadku pierwszej opcji możemy zmieniać umiejętności przed każdą misją, ewolucja jest natomiast permanentna. Aby jednak nie wybrać błędnie przed udostępnieniem graczowi opcji rozwoju danego gatunku, musimy ukończyć tzw. misje ewolucyjne, na które wysyła nas zergowy naukowiec Abathur. W każdej możemy przetestować interesującą nas modyfikację osobnika i sami ocenić, która z wersji przyda nam się w przyszłych potyczkach. Ogólnie cały koncept niecki rozrodczej z odmiennymi jednostkami przypadł mi do gustu – to rozwiązanie świeże, motywujące do ponownego przejścia gry. Podobnie ma się sprawa z levelowaniem samej Królowej Ostrzy, której poziom zwiększa się za wykonanie głównych i pobocznych misji kampanii. Gracz otrzymuje wtedy dostęp do jej specjalnych umiejętności podzielonych na kilka grup. Także tutaj zróżnicowanie jest bardzo duże, perki pasywne nie wpływające bezpośrednio na Kerrigan, a bardziej na jej armię są równie cenne, co umiejętności aktywne siejące postrach wśródnaszych przeciwników.





