Mass Effect 3
Przygoda Sheparda kończy się właśnie w tym miejscu
Adrian Kotowski 16 marca 2012, 15:41
Tabela faktów pokaż/ukryj
Produkt: | Mass Effect 3 (PC) |
Producent: | BioWare |
Wydawca: | Electrionic Arts |
Dystrybutor w Polsce: | Electronic Arts Polska |
Wersja językowa: | polska kinowa |
Data premiery na świecie: | 6 marca 2012 |
Data premiery w Polsce: | 8 marca 2012 |
Zalecany wiek: | 18 |
Wymagania sprzętowe - minimalne: | System operacyjny: Windows XP SP3, Vista SP1 lub Windows 7 Procesor: Intel Core 2 Duo taktowany zegarem 1,8 GHz lub odpowiednik AMD RAM: 1 GB (XP) lub 2 GB (Vista/7) HDD: 15 GB Karta graficzna: z 256 MB pamięci i wsparciem dla Pixel Shader 3.0 (NVIDIA GeForce 7900 lub ATI Radeon X1800 albo lepsza, poza GeForce 9300, 8500, 8400, 8300, ATI Radeon HD 3200, 3300 i 4350) Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX 9.0c. |
Wymagania sprzętowe - zalecane: | System operacyjny: Windows XP SP3, Vista SP1 lub Windows 7 Procesor: Intel Core 2 Duo taktowany zegarem 2,4 GHz lub odpowiednik AMD RAM: 2 GB (XP) lub 4 GB (Vista/7) HDD: 15 GB Karta graficzna: ATI Radeon HD 4850 z 512 MB pamięci lub lepsza albo NVIDIA GeForce 9800 GT z 512 MB pamięci lub lepsza Karta dźwiękowa: kompatybilna z DirectX 9.0c. |
Nie rozumiałem fenomenu serii Mass Effect, dopóki sam w nią nie zagrałem. Świat wykreowany przez kanadyjskie studio Bioware jest jednym z najciekawszych zaprezentowanych w grach komputerowych. Mass Effect 3 ponownie nas do niego przenosi – tym razem po to, by ostatecznie rozprawić się ze Żniwiarzami. Czy Bioware sprostało oczekiwaniom i wypuściło na rynek produkt godnie wieńczący dzieło? Na to pytanie spróbuję odpowiedzieć w najnowszej recenzji na łamach naszego portalu.
Rozpocznę od drobnej uwagi. Wiele elementów poniższej recenzji nawiązuje do wydarzeń znanych z poprzednich części serii ME. Jeśli więc nie graliście ani w ME1, ani w ME2 to czytacie moją publikację na własne ryzyko.
Zarys fabularny - czyli o co chodzi?
Mass Effect został przewidziany jako trylogia, której zwieńczeniem ma być opisywana przeze mnie właśnie trzecia część. Naszą przygodę zaczynamy od pobytu na Ziemi. Komandor Shepard został uziemiony, a za czyn, którego dopuścił się w dodatku Arrival do Mass Effect 2, odebrano mu statek. Jest pod stałym nadzorem i nie można powiedzieć, żeby specjalnie odpowiadało mu takie życie. Szczęściem w nieszczęściu jest fakt, że ludzkość zostaje zaalarmowana wzmożonym ruchem obcych obiektów zbliżających się do Ziemi – Żniwiarzy. Po ich ataku, śmierci Rady Przymierza oraz przedarciu się przez wojenną zawieruchę Shepard dociera do swojego statku Normandii. Zarówno dzięki temu, jak i dzięki przywróceniu mu przez admirała Andersona stopnia wojskowego znowu jest na właściwym miejscu i znowu spróbuje pokrzyżować szyki swoim wrogom. Z lepszym lub gorszym skutkiem.
Fabuła ME3 jest ściśle powiązana z poprzednimi częściami serii. Już od pierwszego epizodu wiedzieliśmy, że całą galaktykę czeka nierówna walka z najbardziej rozwiniętymi syntetycznymi formami życia. Przebywający zwykle w ukryciu Żniwiarze co 50 tysięcy lat "oczyszczają" kosmos z najbardziej rozwiniętych form życia organicznego. Niestety dla ludzkości, w tym przypadku nie jest inaczej i trafiliśmy na cykl – prawie jak 6. w lotka. Shepard wraz ze swoimi kompanami próbuje do tego nie dopuścić. Jak już wiemy, z marnym skutkiem – Żniwiarze z lekkim opóźnieniem, ale jednak docierają do wszystkich zakamarków rozwiniętego kosmosu i z wielką precyzją, planeta po planecie, metr po metrze, próbują zniszczyć wszystko, co spotkają na swojej drodze. Celem Sheparda w Mass Effect 3 jest ostateczne rozwiązanie tego problemu, pokonanie Żniwiarzy przez zjednoczenie wszystkich rozwiniętych ras i wykorzystanie superbroni. Nie pomaga mu w tym Cerberus, organizacja proludzka, z którą byliśmy związani w ME2 (i która de facto nas "wskrzesiła"). Tutaj będzie podrzucać nam kłody pod nogi. Człowiek Iluzja ma własne cele i zdecydowanie różnią się one od naszych.
Okazuje się jednak, zjednoczenie nie jest takie proste, jak się wydaje. Pomimo ogromnego zagrożenia i gilotyny wiszącej nad głową całej galaktycznej społeczności, nie wszyscy są skorzy do pomocy. Mamy też oczywiste konflikty interesów czy wręcz uprzedzenia do innych ras, które oczywiście nie wzięły się z niczego. Nie tylko ludzie potrafią prowadzić wojny, nasi kosmiczni przyjaciele także, a – jak wiadomo – urazy ciężko puścić w niepamięć. Shepard jest więc zmuszony do pomocy i dialogu pomiędzy niedarzącymi się szczególną miłością obcymi. W tym celu wykonujemy szereg misji zarówno głównych, jak i pobocznych. W tym miejscu muszę nadmienić, że Bioware – śladem poprzedników ME3 – znowu nie postarało się w kwestii questów dodatkowych. Co więcej, moim zdaniem to, co zrobili Kanadyjczycy, jest ruchem najgorszym z możliwych. W wielu misjach nie uczestniczymy. Może to brzmieć dziwnie, głupio lub zagadkowo, ale tak jest w rzeczywistości. Questy "wpadają" nam same, w locie. Przechadzając się po Cytadeli i słuchając stojących tam NPC-ów otrzymujemy po prostu wpis do quest loga i wyruszamy na poszukiwania zaginionego artefaktu czy planów konstrukcyjnych jakichś rzeczy. Niestety naszym jedynym zajęciem jest wtedy dolecenie na mapie galaktycznej do danego punktu, zeskanowanie planety czy innego obiektu i powrót do osobnika, u którego będziemy mogli misję zakończyć.