Assassin's Creed 4: Black Flag
Wybitnie przyjemna wyprawa na karaibskie morza
Adrian Kotowski 5 grudnia 2013, 20:20
Pirackie klimaty zdecydowanie służą serii Assassin's Creed. Dość powiedzieć, że tylko dzięki temu grą się zainteresowałem, podczas gdy od innych części bardzo boleśnie się odbijałem. Black Flag przynosi powiew świeżości w odgrzewanym co rok kotlecie i pokazuje bardziej ludzką twarz głównego bohatera. Może właśnie dlatego, AC4 jest tak wyśmienite.
W branży growej można być pewnym jedynie kilku rzeczy – DLC, corocznej odsłony Call of Duty i kolejnej części Assassin's Creed. Ubisoft bardzo mocno eksploatuje swoją flagową markę, ale nie widać w związku z tym zmęczenia materiału. Kolejne odsłony przyjmowane są raczej dość ciepło, a tylko nieliczni (w tym ja) nie widzą większego sensu w graniu w prawie to samo co rok. Dlatego też pierwsze informacje na temat nowego AC przyjąłem tak samo chłodno, jak wszystkie inne związane z tą serią. Okazało się jednak, że bardzo dobrze postąpiłem nabywając produkcję Ubisoftu.
Wątek fabularny Assassin's Creed 4: Black Flag jest ściśle związany z historią życia Edwarda Kenwaya, pochodzącego z Anglii pirata, który zostawił swoją żonę, by szukać lepszego życia i (teoretycznie) zapewnić rodzinie byt. Ale przy pierwszej nadarzającej się okazji wpędza się w nie lada kłopoty odgrywając rolę zabitego przez siebie assassina. Od tej chwili jego życie się komplikuje i – choć początkowo wszystko idzie po jego myśli – to z czasem Edward sam zaczyna dostrzegać, że jego postępowanie i dążenie do celu za wszelką cenę jedynie krzywdzi jego bliskich.
Kenway nie jest osamotniony w swej walce. Ma wiernych (powiedzmy) towarzyszy, z których na pierwszy plan wysuwa się Adéwalé – czarnoskóry niewolnik, który pomaga głównemu bohaterowi w ucieczce. Ten sam człowiek zostaje potem kwatermistrzem na statku Edwarda – Kawce – dzięki której możemy przemierzać bezkres oceanu i toczyć efektowne bitwy morskie. Na swojej drodze spotkamy też Jamesa Kidda, który ukrywa kilka bardzo ważnych dla fabuły tajemnic. Pomocną dłoń wyciągają do Edwarda także jego starzy kompani – Jack Rackham, Charles Vane, Benjamin Hornigold i Edward Thatch (Czarnobrody). Wszyscy są postaciami tragicznymi, mającymi ogromny wpływ na przemianę głównego bohatera. Ubisoft genialnie zagrał utartymi schematami stwarzając pozory świeżości. Wszystko było przemyślane na tyle, że kupiłem opowieść zaserwowaną mi przez twórców może nie tyle w ciemno, co jednak bardzo szybko.





