Metro 2033: The Last Refuge
S.T.A.L.K.E.R. w rosyjskim metrze
Mateusz Stanisławski 9 marca 2009, 14:44
Tabela faktów pokaż/ukryj
| Produkt: | Metro 2033: The Last Refuge |
| Producent: | 4A Games |
| Data premiery na świecie: | I kwartał 2010 |
| Data premiery w Polsce: | obecnie brak planów wydania |
| Zalecany wiek: | 16+ |
Twórcy gier z terenów radzieckiego imperium już niejednokrotnie udowodnili, że mają nielichą wyobraźnię. To dzięki nim powstały takie tytuły jak S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla czy Cryostasis: Arktyczny Sen, które zachwycają gęstym, niczym najczarniejsza smoła, klimatem oraz nietuzinkową fabułą. Bardzo możliwe, że debiutancki projekt rosyjskiej firmy 4A Games, Metro 2033: The Last Refuge, będzie kolejną grą, w której będziemy mogli podziwiać biegłość scenarzystów zza naszej wschodniej granicy w kreowaniu niesztampowych historii.
Rosyjskie metro 24 lata później
Fabuła produkcji opowiada o nuklearnej apokalipsie, która miała miejsce w 2013 roku. W wyniku wojny atomowej prawie cała ludność wszystkich miast na świecie zmarła, a środowisko doświadczyło potężnego napromieniowania i degradacji. Małe grupy istot ludzkich przeżyły głównie dzięki szczęśliwym zbiegom okoliczności. Uratowali się między innymi pasażerowie moskiewskiego metra, którzy w czasie największych eksplozji przebywali głęboko pod ziemią. W tym swoistym bunkrze zaczęło się formować „nowe życie”: powstały zorganizowane kolonie, skonstruowano solidne mechanizmy obronne, a dzięki wydajnej współpracy członków wspólnoty udało się zgromadzić niemałe zapasy jedzenia oraz stworzyć funkcjonalne systemy oczyszczania i generatory prądotwórcze. Przez kilkanaście lat wszystko sprawnie funkcjonowało, aż do – niespodzianka! – 2033 roku. Konflikty między ocalałą ludnością (a dokładnie: dążącymi do władzy frakcjami) i zniszczone przez zmutowane zwierzęta zabezpieczenia chroniące mieszkańców moskiewskiego bunkra spowodowały, że pod ziemią przestało już być bezpiecznie.
Gracz wcieli się w postać młodego mężczyzny o imieniu Artem, który po apokalipsie zamieszkał na wysuniętej najbardziej na północ rosyjskiego metra stacji VDNH. Naszym zadaniem będzie przedostatnie się do Polis – głównego organu dowodzącego podziemnym światem – by powiadomić tamtejszych mieszkańców o zbliżającym się niebezpieczeństwie w postaci hord dzikich bestii. Jak się okaże, podróż do centrum rosyjskiego metra nie będzie ani łatwa, ani krótka...
Moskiewski Czarnobyl
Główne założenia rozgrywki tytułu będą zbliżone do tych ze znakomitych produkcji z cyklu S.T.A.L.K.E.R.. W grze będziemy mieli więc do czynienia z elementami RPG, dość dużą swobodą działania oraz możliwością dołączenia do pobocznych ugrupowań. Metro 2033: The Last Refuge ma być realistyczne i trudne, o co ma zadbać nieprzeciętna sztuczna inteligencja oponentów i... mała liczba naboi w magazynkach – czyli to, co charakteryzuje produkcje, w której sterujemy Szramą i Naznaczonym.
W naszym wirtualnym plecaku nie znajdziemy tnących wszystko laserów czy też kolorowych działek wypluwających żrącą plazmę. Twórcy w aspekcie stawiają na realizm, toteż naszymi narzędziami mordu będą przede wszystkim rosyjskie karabiny maszynowe (z „nieśmiertelnym” kałasznikowem na czele) i różnej maści granaty.
W przeciwieństwie do najnowszych gier studia GSC Game World, akcja Metro 2033: The Last Refuge rozgrywać się będzie głównie w pomieszczeniach. Na powierzchnię rzadko będziemy wychodzić, choćby dlatego, że do tego będzie potrzebny specjalny kombinezon, którego nie zawsze będziemy mogli nałożyć na Artema. Produkcję firmy 4A-Engine od tytułów z serii S.T.A.L.K.E.R. odróżnia również fakt, że sporą część większości misji będziemy mogli przejść „po cichu”, czyli skradając się i nie robiąc wokół siebie dużego szumu. Tego rodzaju rozwiązania zawsze urozmaicają rozgrywkę, oby tylko twórcom starczyło pomysłów.
Gra ma zawierać sporo elementów charakterystycznych dla horrorów. O mroczną atmosferę zadbają między innymi wyskakujące z zakamarków przebrzydłe stwory i anomalie przestrzenne, czyli różnej maści zaburzenia czasoprzestrzenne ogłupiające na kilka niebanalnych sposobów użytkownika. Zresztą same lokacje będą budzić grozę – ciemne, puste i wilgotne tunele odstraszają już samym wyglądem, a to, że są idealnym miejscem na zaprojektowanie mrożących krew w żyłach scenek, twórcy na pewno wykorzystają.
W warsztacie praca wre
Choć gra powstaje już od kilku lat, od strony wizualnej prezentuje się naprawdę nieźle. Na najnowszych grafikach opublikowanych przez twórców produkcja wygląda nader smakowicie i zdecydowanie lepiej niż na tych, które pojawiły się w sieci kilka lat temu. Metro 2033: The Last Refuge będzie działać na autorskim silniku 4A-Engine, który jest w stanie wygenerować naprawdę ładne środowisko. Użytkownik będzie mógł włączyć takie efekty jak motion-blur, HDR oraz pełne dynamiczne oświetlenie. Gra najprawdopodobniej będzie korzystać z wodotrysków bazujących na dziesiątej wersji DirectX-a, ale również gracze, którzy nie mają systemu operacyjnego Windows Vista i kart graficznych najnowszej generacji, będą zachwyceni tym, co będzie wyświetlane na monitorze.
Nuklearna apokalipsa tuż-tuż?
Premiera gry jest na razie ustalona na połowę tego roku. Miejmy nadzieję, że to ostateczny termin debiutu tej bardzo interesującej produkcji, która ma naprawdę spore szanse na odniesienie niemałego sukcesu – i to nie tylko w krajach na wschód od Polski. Oby 4A Games znalazło solidnego wydawcę, który odpowiednio będzie reklamował tytuł na świecie, ponieważ latem na półkach sklepowych pojawi się wiele innych, świetnie zapowiadających się gier akcji, które mogą znacząco przyćmić jego premierę.





