Ignite
Niedzielne wyścigi
Krystian Machnik 10 lutego 2012, 22:20
Jeśli nie lubisz wymagających gier, a po prostu pragniesz czymś wypełnić wolną godzinę lub generalnie masz mało czasu na siedzenie przed komputerem, a tym bardziej granie, to mamy dla Ciebie dobrą propozycję – grę Ignite. To pozycja dla niedzielnych graczy, ale reszta niech zachowa dystans!
Ignite to najnowsza produkcja węgierskiego studia Nemesys Team Studio – kojarzycie ich? Oczywiście, że nie, ponieważ niczym szczególnym się jeszcze nie wykazali. W swoim portfolio mają zaledwie trzy produkcje – wszystkie bardzo średniawe. Ignite pod tym względem niczym się nie wyróżnia. Opisywana w tym artykule gra to typowa ścigałka nastawiona na prostotę rozgrywki. Twórcy dają nam do dyspozycji jeden samochód oraz trasę, a naszym zadaniem jest wywalczyć sobie dostęp do wszystkich pojazdów oraz lokacji. Brzmi bardzo prosto, prawda? Oczywiście, że tak – jak cała gra, i w tym jej problem…
Powiem szczerze, że trudno mi na temat gry napisać cokolwiek, ponieważ Ignite to produkcja tak prosta, że żadne słowa na myśl nie przychodzą. Rozgrywka polega po prostu na jechaniu przed siebie i pokonywaniu rywali, a ci, nie dość że zbyt sprytni nie są, to jeszcze wydają się być zaprogramowani na przegrywanie. Wierzcie mi lub nie, ale trzeba naprawdę się postarać, żeby nie wygrać. Pod koniec gry zrobiłem nawet pewien test. Otóż postanowiłem jechać połową możliwości mojego bolidu i obserwować, co się stanie. Wiecie, co się okazało? Że przeciwnicy nie chcą mnie wyprzedzić! Zrobili to dopiero po dłuższym zastanowieniu, a i tak dogonienie ich i wypracowanie sporej przewagi nie było żadnym problemem.
Ignite byłby typową zręcznościową ścigałką, gdyby nie pewien element. Twórcy starali się urozmaicić rozgrywkę, dodając system punktów, który wymaga obrania pewnej taktyki jeśli chcemy zwyciężyć. Polega on na tym, że w trakcie jazdy zbieramy punkty np. za draft (czyli jechanie za przeciwnikiem w bliskiej odległości), drift (poślizg) czy uderzanie w obiekty rozstawione na torze. Punkty te z kolei możemy zużyć na dopalacz, który pozwoli nam zwiększyć swoją (już i tak kosmiczną) przewagę nad przeciwnikami lub zostawić na koniec. Punkty, które dowieziemy na metę, są bowiem odliczane od czasu, dlatego może się niekiedy okazać, że nie wygramy pojedynku pomimo dojechania jako pierwszy.



