Patriots: A Nation Under Fire
Kupą w wentylator
Rafał Kurpiewski 20 sierpnia 2009, 17:33
Tabela faktów pokaż/ukryj
| Produkt: | Patriots: A Nation Under Fire |
| Producent: | 4D Rulers |
| Dystrybutor w Polsce: | CD Projekt |
| Wersja językowa: | polska (napisy) |
| Data premiery na świecie: | 2 listopada 2008 |
| Data premiery w Polsce: | 25 września 2006 |
| Zalecany wiek: | 18+ |
| Wymagania sprzętowe - minimalne: | procesor Pentium 3 (850MHz) lub odpowiednik, 256 MB pamięci RAM, karta graficzna kompatybilna z DirectX 8, 1 GB wolnego miejsca na HDD |
Po tragicznym w skutkach zamachu na World Trade Center w dniu 11 września 2001 roku, szeroko pojęty terroryzm stał się tematem numer jeden we wszystkich niemal mediach. Tematem wciąż podsycanym, czy to przez nowe akty terroryzmu, czy kontrowersyjne wypowiedzi i działania polityków zachodu. Jak to bywa ze wszystkim, co jest na topie, szybko stał się również motywem przewodnim książek, filmów, a nawet gier komputerowych. Jedną z gier podejmujących tematykę terroryzmu jest Patriots – A Nation Under Fire.
Do trzech razy niesztuka
Patriots: A Nation Under Fire jest trzecim, po Gore: Ultimate Soldier i Secret Service: Security Breach, dziełem (choć akurat takie określenie przychodzi mi z trudem) zespołu 4D Rulers. Gra miała swoją światową premierę w 2006 roku, a do Polski, za sprawą CD Projektu, trafiła dwa lata później w ramach serii $upercena. Czy fakt, że gra debiutuje od razu w najtańszej z tanich serii (w przesłodkim, żółciutkim dvd-boxie) świadczy o jej jakości?
Przerost treści nad formą
Patriots: A Nation Under Fire opowiada historię skoordynowanego ataku terrorystycznego na pięćdziesiąt największych amerykańskich miast. Ataków, dodajmy, z użyciem broni atomowej. W jednej straszliwej chwili ogromne metropolie zostają tak zniszczonę, że pozostają po nich jedynie zgliszcza i ruiny. Trzeba przyznać, że początek spektakularny jak u Hitchcocka, a całość jest śmiertelnie poważna i podniosła aż do bólu. Szkoda tylko, że fabułę w Patriots przedstawiono z rozmachem przynoszącym na myśl rzut krowim łajnem w wentylator ustawiony naprzeciw świeżo pomalowanej, białej ściany. Bo jeśli tylko zrobimy zdjęcie owej ściany chwilę po wyłączeniu wiatraka i w jakimś programie użyjemy na nim efektu "negatyw", naszym oczom ukaże się czarne tło i białe... no powiedzmy, że szlaczki. Czyli to samo, co po włączeniu gry Patriots (nie licząc absolutnie porażającego logo 4D Rulers), "film" wprowadzający bowiem składa się z trzech czarnych plansz zapełnionych białym tekstem. Jeśli więc liczyliście na zobaczenie choćby trzaśniętego w Paintcie charakterystycznego atomowego grzybka (nie mówiąc już o pięćdziesięciu takich grzybkach), to lepiej już teraz wyłączcie komputer i go sobie sami narysujcie. Gwarantuję, że nic nie stracicie (no dobra, stracicie czarną planszę do połowy zapełnioną białym tekstem, jaką gra raczy męczenników po jej ukończeniu), a i zabawa będzie lepsza.



