News

Half-Life 2

Po tuningu dziadek dalej daje radę!

Tabela faktów pokaż/ukryj

Produkt: Half-Life 2
Producent: Valve Software
Dystrybutor w Polsce: EA Polska
Wersja językowa: angielska
Data premiery na świecie: 16 listopada 2004
Data premiery w Polsce: 16 listopada 2004
Zalecany wiek: 16+
Wymagania sprzętowe - minimalne: procesor Pentium 4 (2,0 GHz) lub odpowiednik, 512MB pamięci RAM, karta graficzna 64MB, 4 GB wolnego miejsca na HDD

Sequel uważanego przez wielu za grę wszechczasów Half-Life'a ujrzał światło dzienne niemal pięć lat temu i od razu zyskał sympatię graczy. Gra doczekała się dwóch oficjalnych dodatków i setek fanowskich modyfikacji. Pięć lat to jednak bardzo długi okres w growej branży i to, co kiedyś bawiło i wydawało się nowatorskie, dziś może po prostu być przestarzałe i nieatrakcyjne. Czy Half-Life 2 przetrwał próbę czasu?

Żeby wprowadzić nieco chaosu powiem, że i tak i nie. Wszystko bowiem zależy od tego, pod jakim kątem grę rozpatrujemy i jakie podejście mamy do "staroci". Oczywiście zdaję sobie sprawę z faktu, że określenie "staroć" użyte w stosunku do gry zaledwie pięcioletniej jest cokolwiek na wyrost i nie jest do końca sprawiedliwe; załóżmy jednak, że po prostu używam tego sformułowania jako pieszczotliwego skrótu myślowego. Do przedstawionego powyżej swoistego paradoksu obiecuję jeszcze powrócić i udzielić odpowiedzi bardziej jednoznacznej. Tymczasem potraktuję grę tak, jakbym widział ją po raz pierwszy i postaram się ocenić ją wg dzisiejszych standardów, sentymentami nie zawracając sobie w ogóle głowy.

Screen z gry Half-Life 2 (z modem Cinematic Mod 9.5 HD)

Half-Life'ów jak psów

Half-Life 2 obecnie jest do kupienia w kilku wersjach i zestawach, z czego zdecydowanie polecam zakup tej najbardziej przypakowanej, czyli The Orange Box. Ponieważ zestaw ten trafił właśnie do serii EA Classics (w końcu!), zapłacimy za niego niecałe pięćdziesiąt złotych. W zamian za niebieski banknot dostajemy więc nie tylko podstawkę, ale też obydwa oficjalne dodatki, a także gry Portal i Team Fortress 2. Wychodzi po dziesięć złotych za grę... Czyli taniej niż na bazarze. Zostawmy jednak pozostałe części składowe Orange Boxa w spokoju (recenzję Half-Life: Episode One i Portal znajdziecie już na łamach PCCentre; recenzja Episode Two pojawi się wkrótce) i zajmijmy się bohaterem wieczoru, czyli gołym Half-Life 2. Jak w przypadku wszystkich wydawanych obecnie produkcji Valve, do jego instalacji niezbędny jest stały dostęp do internetu (to właśnie Half-Life 2 jest prekursorem dzisiejszych zabezpieczeń DRM i konieczności aktywacji gier single-player przez internet – ekhm – dziękujemy) oraz posiadanie (lub założenie) darmowego konta Steam. Po przekopiowaniu plików na dysk twardy nastąpi jeszcze automatyczna aktualizacja i można zaczynać grę.

Screen z gry Half-Life 2 (z modem Cinematic Mod 9.5 HD)

Pierwsze spojrzenie

W zależności od tego, jaki język wybraliśmy w konfiguracji programu Steam, wita nas menu w języku polskim lub angielskim. Niestety, na menu i interfejsie spolszczenie się kończy, sama gra jest zaś w języku ojczystym Szeksipra. Trochę szkoda, że po tylu latach od wydania wydawca w dalszym ciągu nie pokusił się o przetłumaczenie dialogów, których znowu nie ma aż tak wiele. Chwilka buszowania po opcjach celem podbicia detali graficznych na maksa (plus za obsługę rozdzielczości szerokoekranowych) i przechodzimy do rozgrywki. I tu pierwszy większy minus. Grafika co prawda jest poprawna i miejscami nienajgorsza, ale jednak wyraźnie widać, że się biedaczka zestarzała i za grosz w niej tak miłych oku współczesnych bajerków. Boli to tym bardziej, że już na przykład drugi dodatek wygląda o niebo lepiej. Niestety obiecywana przez Valve od dłuższego czasu implementacja efektów graficznych z Episode Two (mimo prawie dwóch lat jakie upłynęły od jego premiery) nadal pozostaje jedynie pustosłowiem. I pomyśleć, że konsolowcy dostali grę już o te zmiany uzupełnioną... Przykre.

Screen z gry Half-Life 2 (z modem Cinematic Mod 9.5 HD)

Remedium

Na szczęście kilka sekund spędzonych z Google i już wiem, że gdzie Valve dało ciała, tam fani się popisali. Kolejne dziewięć gigabajtów ściągania (!) później fanowski Cinematic Mod 9.5 HD jest już na moim dysku gotowy do instalacji (i tu przydaje się inwestycja w The Orange Box, bowiem modyfikacja wymaga, oprócz podstawki, posiadania także obydwu dodatków). Rozpakowywanie (podobnie jak ściąganie) zajmuje wieki, ale wierzcie mi, że warto w tym wypadku wykazać się cierpliwością. Zmian, jakich modyfikacja dokonuje w grafice wprost nie daje się opisać, to trzeba zobaczyć (zarówno obrazki umieszczone w niniejszej recenzji, jak i te w galerii doskonale się do tego nadają – wszystkie pochodzą z wersji zmodyfikowanej). Z suchych faktów wymienię zatem tylko niesamowicie ostre tekstury, nowe, fotorealistyczne modele postaci (oczywiście opcjonalne, nie ma przeszkód, by pozostać przy standardowych) i zaimplementowaną obsługę większości współczesnych nowinek i efektów graficznych. Zmianom tym towarzyszy oczywiście wzrost wymagań sprzętowych, ale większość współczesnych komputerów bez problemu sobie poradzi.

Screen z gry Half-Life 2 (z modem Cinematic Mod 9.5 HD)

Drugie pierwsze spojrzenie

Uruchamiam grę z wgraną modyfikacją i rozdziawiam paszczę ze zdziwienia. To ta sama pięcioletnia gra, a wygląda jakby została dopiero co wydana. Zaczynam chodzić po planszy podziwiając grafikę, czyli robię dokładnie to samo, co pięć lat temu, gdy pierwszy raz uruchamiałem Half-Life 2. Wszystko jest dopracowane, nie dostrzegam żadnych błędów w wyświetlanej grafice (a których przecież spodziewałem się po amatorskiej modyfikacji). Chwilę później opamiętuję się i wreszcie zaczynam grać, w końcu czeka mnie sporo roboty (nieco później przyłapuję się na tym, że jednak momentami zapominam o grze i podziwiam widoczki –  ach ten fotorealistyczny dekolt Alyx).

Strona: 1 2 Następna
Zgłoś błąd