Call of Duty 4: Modern Warfare
O krok od doskonałości...
Mateusz Stanisławski 25 sierpnia 2008, 21:15
Tabela faktów pokaż/ukryj
Produkt: | Call of Duty 4: Modern Warfare |
Producent: | Infinity Ward |
Dystrybutor w Polsce: | LEM |
Wersja językowa: | polska (kinowa) |
Data premiery na świecie: | 6 listopad 2007 |
Data premiery w Polsce: | 9 listopad 2007 |
Zalecany wiek: | 16+ |
Wymagania sprzętowe - minimalne: | procesor Intel Pentium IV (2,4 GHz) lub odpowiednik, 512 MB RAM, karta graficzna zgodna z DirectX 9.0c (Radeon 9800 lub odpowiednik), 8 GB wolnego miejsca na HDD |
Końcówka roku 2007 przyniosła fanom wirtualnych strzelanin wiele wspaniałych gier. Takiego wylewu znakomitości, jakiego doświadczyliśmy, nie było od wielu, wielu lat. Trzy tytuły były wyjątkowo szumnie zapowiadane na ten okres, a każdy gracz na myśl o nich wzdychał z niecierpliwości. Ową wielką trójcę tworzył Crysis, Unreal Tournament III oraz Call of Duty 4: Modern Warfare. Pierwsza gra miała zrewolucjonizować tryb single player. Genialna grafika, świetne AI przeciwników oraz ogromna swoboda to bez wątpienia zalety tej produkcji. Obojętnie, co by mówić o grze studia Crytek (a niektórzy zarzucają jej dużo), nie można zaprzeczyć, że w pewnym stopniu jest rewolucją, choćby ze względu na świetną sferę wizualną, która będzie stanowić punkt odniesienia na najbliższe kilka lat. Z kolei Unreal Tournament III miał zawładnąć multiplayerem. I tak właściwie się stało, bowiem - mając na myśli zabawę w sieci - drugiej tak dynamicznej i dopracowanej gry po prostu nie ma. W dodatku Nierealny Turniej „opakowany” został w znakomity silnik graficzny, a dzięki świetnej optymalizacji, mogą grać w niego osoby ze słabszym sprzętem. A co oferowało Call of Duty 4: Modern Warfare? Tytuł, w przeciwieństwie do poprzednich części, miał nas przenieść w niedaleką przyszłość. Właśnie przez tę wielką zmianę, produkcja studia Infinity Ward była wielką niewiadomą. Twórcy jednak dali z siebie wszystko - czwarta odsłona serii okazała się wielkim sukcesem: nie tylko zdetronizowała konkurencję, ale została okrzyknięta jednym najlepszych FPS-ów w historii gier komputerowych. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tej fantastycznej produkcji.
Tak jak wspomniałem, akcja kolejnej części serii Call of Duty nie rozgrywa się w czasach II wojny światowej, lecz w niedalekiej przyszłości. I żeby nie trzymać w niepewności – to doskonała decyzja, chociażby dlatego, że poprzez wyeliminowanie z opowiastki autentycznych wydarzeń, możemy przyjrzeć się samodzielnie stworzonej przez twórców fabule. Ta jest bardzo interesująca, a co jeszcze bardziej ciekawi, dość aktualna (czytaj: zamieszanie wokół głowic nuklearnych, arabscy terroryści, wojny domowe i rewolucje w małym arabskim państwie). Cała historia koncentruje się wokół Imrana Zakhaeva oraz Al-Asada - głównych czarnych charakterów produkcji. Konflikt na Bliskim Wschodzie nabiera coraz większych rozmiarów, toteż wojska USA i Wielkiej Brytanii wkraczają akcji, aby pomóc zniewolonym przez rewolucjonistów krajom. To właśnie żołnierzami wymienionych państw będziemy kierować (Sgt. Paul Jackson [USA] i „Soap” MacTavish [Wielka Brytania]). Warto nadmienić, że podczas kampanii będziemy mogli (ale tylko epizodycznie) oglądać akcję oczami także innych postaci: Kpt. Price’a (misja w Prypeci; postać znana z poprzednich części serii, ikona serii Call of Duty) oraz prezydenta jednego bliżej nieokreślonego państwa arabskiego (praktycznie nie możemy nim w żaden sposób kierować – idziemy wyznaczoną ścieżką i przypatrujemy się jego egzekucji).
Etapy znacznie różnią się w zależności od narodowości naszego żołnierza. Siły angielskie kierowane przez Kpt. Price'a z reguły uczestniczą w starciach nocnych i starają się działać jak najciszej (ale zazwyczaj to nie wychodzi - prędzej czy później i tak dochodzi do większych wymian ognia). W związku z powyższym, w ekwipunku Anglików znajdują się przede wszystkim bronie z tłumikiem, a także snajperki. Amerykanie natomiast preferują całkiem odmienny sposób łagodzenia konfliktu. Ciężkie karabiny maszynowe i potężne wyrzutnie rakiet goszczą najczęściej w dłoniach żołnierzy z tego kraju. Armia ta nie bawi się w skradanie, tylko jednocześnie rzuca z hukiem wszystkie siły na wroga. Oczywiście obydwie jednostki są wyposażone w różnego rodzaju dodatkowe oprzyrządowanie, na przykład granaty, ładunki C4, noktowizory i noże. Te ostatnie są nowością w serii i jak się okazuje – czasami niezastąpioną. Są bezkonkurencyjne w sytuacji, w której skończył nam się magazynek, a zza rogu właśnie wyskoczył wróg. Wystarczy bowiem szybko podbiec do oponenta i wcisnąć odpowiedni klawisz, a nóż znajdzie się w jego klatce piersiowej. Efektowne i efektywne, tym bardziej, że przeciwnik najczęściej nie jest w stanie szybko zatłuc naszego bohatera kolbą.