News

Gry 18+ za okazaniem dowodu? Jestem na tak!

Nawet w głupich reportażach może znaleźć się coś wartego uwagi.

Niedawno TVP wyemitowało kontrowersyjny reportaż na temat wpływu gier na psychikę dziecka. Co prawda zawarte w nim tezy są całkowicie bez sensu z punktu widzenia osoby, która od kilkunastu już lat gra, ale jeden z pomysłów zaprezentowanych przez Rzecznika Praw Obywatelskich mi się spodobał. Niech PEGI stanie się wiążące prawnie. Niech gry od 18 lat kupują osoby mające skończone 18 lat. Bzdura i zwykłe utrudnienie? Niekoniecznie.

W czasach, gdy przy każdym większym zabójstwie popełnionym przez nastolatka jako głównego winowajcę wskazuje się praktycznie zawsze złe-gry-komputerowe, trudno rozmawiać o branży na poważnie. Media, które najczęściej zajmują się innymi dziedzinami życia, niemające zbyt wiele wspólnego z samymi grami produkują na ich temat wiele bzdur, co szczególnie w Polsce, dalej utrwala stereotyp gracza jako dużego dziecka. Dlatego też usłyszawszy o nowym materiale TVP nastawiłem się raczej na kolejną porcję bezsensownych wypowiedzi dotyczących graczy-maniakalnych zabójców. W sumie nie myliłem się, bo sam reportaż jest bardzo tendencyjny. Inna sprawa, że jest jedna rzecz, która mi się w nim spodobała. Mowa tutaj o propozycji uregulowania prawnie kwestii sprzedaży gier nieletnim.

PEGI - powiedzmy sobie szczerze - jest w Polsce na opakowaniu gry jedynie dla "ozdoby". Trudno znaleźć sklep, który nie sprzeda dzieciakowi GTA V czy innego Call of Duty. Takie są po prostu realia. Gry traktowane są jako rozrywka dla dzieci, jako medium mniej poważne niż filmy, książki czy muzyka. Dlatego też społeczeństwo choć przy reportażach takich jak ten wyemitowany na antenie TVP straszliwie narzeka na "destrukcyjny wpływ gier na psychikę dziecka", ale tak naprawdę w sumie nikogo nie obchodzi czy produkcja, w której się zabija hurtowo trafi w ręce małoletniego, czy nie. Takie podwójne standardy.

Wracając do tego reportażu – wywołał on oczywiście duże oburzenie wśród społeczności graczy i taki był zapewne cel TVP. Nie wierzę za bardzo w to, aby całość była tak zmontowana przez indolencję umysłową któregoś z dziennikarzy. Piszę to nawet pomimo tego, że uważam, że nikt tam się na grach nie zna. Gracze znowu złapali się w pułapkę i krytykują cały reportaż, także wzmiankę o sprzedaży gier od 18 lat. To ostatnie jest dla mnie po prostu niezrozumiałe.

Jako gracz chcę, żeby jedna z moich ulubionych rozrywek została uznawana za dorosłą, jak to ma miejsce na zachodzie. To się jednak nie stanie dopóki ktoś nie weźmie się za regulacje prawne dotyczące ich sprzedaży. Dorosłemu przecież nie będzie przeszkadzać  to, że ewentualnie ktoś go poprosi o okazanie dowodu przy zakupie nowego Battlefielda. Przy alkoholu i papierosach jest to samo i jakoś nikt z tego powodu nie lamentuje. Branża porno też jest od 18 lat i co prawda przenosi się już właściwie tylko do Internetu (więc kontroli brak) to jednak w czasach świetności świerszczyków był to dla młodzieży obiekt pożądania, którego nabyć jednak nie mogli.

Bawi mnie mówienie, że dzieciak i tak sobie kupi sam, że jakoś to obejdzie. Podobnie obchodzi zakaz sprzedaży papierosów i alkoholu. Czy mamy z tego powodu zrezygnować z zakazu sprzedaży tych artykułów nieletnim, bo "przecież mogą to zdobyć w inny sposób"? No nie, bo nadal będzie to utrudnienie. A tak właśnie powinno być, także w przypadku gier. Niech nastolatek dorośnie do takiego Manhunta czy GTA - wtedy będzie się nie tylko tak samo dobrze bawił, ale też zrozumie, o co w grze chodzi. To nie jest ostatnio zbyt oczywiste.

GTA V

Wiele mówi się o tym, jak to gry wpływają na psychikę. Jedni twierdzą, że są głównym źródłem odchyleń u nieletnich, inni tej teorii kompletnie zaprzeczają. Prawda, jak to z nią zwykle bywa, leży gdzieś pośrodku. Wpływu gier na psychikę nie można rozpatrywać przez pryzmat jednego debila, który zabija z karabinu maszynowego kilkunastu uczniów swojej szkoły, a potem strzela sobie w łeb. To zbyt duże uproszczenie. Wszystko zależy od psychiki osoby. Jednej granie nie robi większej różnicy, dla innej jest całym światem. Podobnie jest przecież z filmami, których zadziwiająco nikt w tym kontekście nie przywołuje. Bo jak gram w Simsy to już jestem mordercą, ale jak oglądam Piłę to nim nie mogę zostać? Jakoś nigdy nie miałem ochoty kogoś poćwiartować czy odstrzelić głowę w "realu", podczas gdy w grach zdarza mi się to robić. Dla świętego jednak spokoju dajmy te ograniczenie od 18 lat – wtedy człowiek może sam o sobie decydować. Może to spowoduje, że skończy się ta dziwna nagonka na branżę grową. A i sprzedawcy będą mieli czystsze sumienie, bo będą mogli powiedzieć NIE i nikt im z tego powodu problemów nie będzie robił (w końcu obecnie według prawa handlowego mają obowiązek grę sprzedać). 

Kończąc chcę zwrócić uwagę jeszcze na jedną sprawę - poza samym zakazywaniem sprzedaży, warto też edukować rodziców co znaczą konkretne oznaczenia PEGI. One nie znalazły się na pudełku z grą, bo ładnie się na nim komponują, a niestety odnoszę wrażenie, że wielu tak to postrzega. Państwo wydawało pieniądze już na większe pierdoły, a kampania informacyjna, szczególnie dobrze zrobiona, miałaby jakiś pozytywny skutek.

Zgłoś błąd