Kłamstwo w reklamie Chrome
Popularny klip video, który niedawno opublikowała firma z Mountain View w celu promowania swojej przeglądarki nie jest do końca zgodny z prawdą. Okazało się, że aplikacja wczytuje strony z dysku twardego, a nie internetu.
O nowej wersji beta przeglądarki Chrome pisaliśmy kilka dni temu. Google przygotowało specjalnie na tą okazję zrobione z dużym rozmachem video. Jednak użytkownicy serwisu Neowin doszukali się w nim pewnych niezgodności. Otóż kalifornijski gigant nie usunął z klipu zawartości paska adresu, który jest dowodem na to, że strony były wczytywane z dysku twardego. Tymczasem na filmie wyraźnie sugerowano, że pochodzą one z internetu.
Co na to Google? Rzecznik firmy tłumaczył, że przygotowanie klipu wymagało wielu prób (około 50), a strony, z których korzystano, nie działały poprawnie. Ponadto niezbędne było zachowanie poprawnej synchronizacji między wykonywanymi czynnościami,a pracą aplikacji. Zaznaczył również, że w przypadku porównania przeglądarki z falami dźwiękowymi witrynę ładowano z sieci (przy transferze 15 Mb/s).
Aby uniknąć nieporozumień, do filmu dodano specjalną informację. Google oświadcza, że mimo incydentu Chrome jest najszybszą przeglądarką na świecie.
Przypominamy, że wersja beta jest dostępna do pobrania z naszego działu download.


