News

Dying Light: The Following - recenzja

Polskie zombiaki powracają!

Po roku obecności na rynku zombiastycznej produkcji Dying Light – następczyni wcześniej owianego sławą Dead Island – wrocławski Techland zdecydował się wypuścić pierwszy rozbudowany, fabularny dodatek do przygód Kyle`a Crane`a w zarażonym śmiertelnym wirusem mieście Harran. Tym razem jednak twórcy zabierają nas na kilkugodzinną wycieczkę na wieś, gdzie czekają na nas nie tylko nowe zagadki i misje, ale i dotychczas niedostępne możliwości. Zaintrygowani? My tak.

The Following pomimo dosyć krótkiej, ponieważ zaledwie ośmiogodzinnej, rozgrywki spokojnie mogłoby być drugim wcieleniem Dying Light i to znacznie ciekawszym, zwłaszcza pod względem fabularnym. Pierwsze pełnoprawne DLC przedstawia nam bowiem nie sensacyjną i ckliwą opowieść jak wcześniej, ale naprawdę intrygującą zagadkę dotyczącą tajemnicy pewnej grupy ludności spoza miasta Harran, która nie zaraża się rozprzestrzeniającym się po okolicy wirusem, a wszystko to opatulone zostało motywami plemiennych wierzeń. Trudno więc nie dać porwać się nowej historii w uniwersum od Techlandu, lecz atrakcyjniejsza treść to nie wszystko, co może zaoferować nam The Following

Enhaced Edition

Razem z dodatkiem do sprzedaży trafił również atrakcyjny wariant gry w postaci Enhaced Edition zawierającej nie tylko podstawę produkcji i nowe DLC, ale również poprzednie, mniejsze rozszerzenia, wydawane regularnie w przeciągu ubiegłego roku - Ultimate Survivor Bundle czy The Bozak Horde - i dla tych, którzy dotychczas nie mieli okazji zapoznać się z samym Dying Light wydaje się to naprawdę dobrą inwestycją. Bez wątpienia twórcom udało się odświeżyć grę z zombiakami po 12 miesiącach obecności na rynku i zainteresować nią graczy ponownie, my zaś postaramy się Wam wyjaśnić dlaczego.

WP 20160223 002

Nowa lokacja, nowe misje, nowa historyjka, nowe możliwości

Ogólne zasady rządzące rozgrywką pozostały te same – wcielamy się w znanego nam już bohatera, Crane`a – wysłannika organizacji GR – i realizujemy serwowane nam po kolei misje, w międzyczasie próbując nie paść łupem wygłodniałych zombiaków. Jak już wiemy, za skuteczne ich mordowanie zdobywamy punkty doświadczenia i analogicznie umierając, je tracimy, a sami wrogowie są zróżnicowani gatunkowo – na swojej drodze spotkamy kreatury znane nam już z wcześniejszych przygód. Do The Following trafiamy z ekwipunkiem zgromadzonym w samym Dying Light, co nie znaczy, że nie możemy go na wsi jeszcze bardziej uatrakcyjnić, by robienie miazgi z truposzy sprawiało jeszcze większą frajdę.

2016 02 21 00004

Oprócz tego do zabawy wprowadzono kilka nowości. Pierwszą z nich jest pojawienie się samochodów, o których Techland wspominał już od dawna. Po przeniesieniu się na wieś w jednej z pierwszych misji musimy ukraść łazika, następne stającego się naszym wiernym niczym Płotka Geralta pojazdem używanym do poruszania się po dwukrotnie większym terenie niż w metropolii Harran. Tak, nie pomyliliśmy się, mapa z The Following jest znacznie większa niż całe dotychczas znane nam miasto, ale wynika to m.in. z konieczności stworzenia graczowi sposobności do korzystania z dobrodziejstw auta. Skakanie po piętrzących się wokół budynkach zamieniono na cztery kółka, więc nawet po przetrząśnięciu wzdłuż i wszerz wszystkich zakamarków Harran parkourowymi technikami z potencjalną nudą rozprawia się nowa forma przemieszczania się. Zresztą trudno byłoby w The Following zastosować dominujący dotychczas sposób, ponieważ nowa mapa to głównie równinno-pagórkowate, rozległe łąki, pola i niegęste lasy. Nie pozostaje to bez wpływu na rozgrywkę np. w trybie Zostań Zombie, w którym na wsi lepiej obrać nieco inną strategię, by poradzić sobie z przeciwnikami. Ostra jazda samochodem do element, którego brakowało w Dying Light, dlatego bardzo dobrze, że Techland sięgnął po ten motyw.

2016 02 17 00010

Do tego trzeba pochwalić grafików pracujących nad The Following, którzy podobnie jak w wcześniej w Harran nie zawiedli i naprawdę miło rozgląda się wokoło i podziwia wiejskie krajobrazy, realizując kolejny quest (nawet na zwykłych krzakach warto zawiesić oko). To nie jedyny plus oprawy rozszerzenia - przeniesieniu do nowej lokacji towarzyszą świetne kompozycje muzyczne utrzymane w klimacie tych znanych nam już od stycznia ubiegłego roku. W pamięć zapadnie Wam zwłaszcza wiodący motyw muzyczny wsi.

Jak się obchodzić z łazikiem?

Wróćmy jednak do tematu lansowanego w The Following pojazdu, ponieważ jego obecność nie dodaje jedynie możliwości szybkiego poruszania się i sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Po pierwsze, nie od razu zostaniemy właścicielami bajeranckiego wozu – DLC wzbogaca menu umiejętności o nowe drzewko kierowcy, za pośrednictwem którego go ulepszymy. Możemy tuningować nasze cacko, wyposażając je m.in. w system zdalnego sterowania, autoalarmu czy próbując podrasować silnik.

2016 02 17 00002

Pomimo tych wszystkich atrakcji obmyślanych przez deweloperów miesiącami największą frajdę samochód sprawia i tak podczas rozjeżdżania zombiaków. Jest to nowa w Dying Light metoda szybkiego i skutecznego radzenia sobie z truposzami – za unicestwianie ich otrzymujemy oczywiście bonusowe punkty, a sam łazik, znów podobnie jak w przypadku broni, dostaje w kość. Po dłuższej przejażdżce między zarażonymi zauważymy liczne usterki, które będziemy musieli naprawiać, do czego potrzebujemy rozmaitych części i surowców znalezionych w równie różnorodnych miejscówkach na wsi. O części z nich opowiedzą nam spotkane postacie, zaś pozostałe odkryjemy sami, niekiedy przypadkiem. Jeżeli nam się nie uda, możemy mieć kłopoty, w The Following wykonanie niektórych misji jest bowiem bez dostępu do auta niemożliwe, np. dostanie się w bardzo krótkim i liczonym co do sekundy czasie na drugi koniec rozległej mapy, dlatego najlepiej czujnie pilnować poziomu benzyny i dobrostanu naszej bryki.

2016 02 17 00008

Wreszcie ostatnią rzeczą, na jaką powinno się uważać, są nocne eskapady – i tutaj został zachowany i wypielęgnowany zamysł rozgrywki podzielonej na prostszy tryb dzienny i znacznie podnoszący poziom adrenaliny tryb po zmroku. Chociaż mamy samochód, nie znaczy to, że prędzej zwiejemy najniebezpieczniejszym zombiakom. Mało! Twórcy dali im możliwość uwieszania się na masce i atakowania biednego Crane`a za kierownicą w trakcie jazdy, a i niejednokrotnie zauważymy, że przepoczwarzeni ludzie potrafią być szybsi niż cacko na czterech kołach.

1

Co jeszcze?

Obok drzewka kierowcy The Following przynosi nam jeszcze jeden świeży element interfejsu gracza – pojawia się ranga, czyli w skrócie parametr pokazujący stopień naszej asymilacji wśród tutejszej ludności, poziom bycia przez nich akceptowanym, zdobywania ich zaufania i przyjaźni. To bardzo istotna część rozgrywki na wsi, gdyż na początku nikt z spoza miasta nie ma najmniejszej ochoty z nami rozmawiać, wszyscy wysyłają nas z powrotem do miasta albo do diabła, a my nie wiemy, skąd u nich ogromna niechęć do obcych w tych ciężkich czasach. Ranga pozwala na odblokowanie nowych zadań oraz sukcesywnie coraz bardziej zaawansowanych dyskusji z okolicznymi mieszkańcami, a co za tym idzie przybliża nas do wyjaśnienia, dlaczego nie zarażają się oni wirusem.

Poza wątkiem głównym na wsi czeka na nas kilka tablic z listami zadań specjalnych, a razem z The Following opublikowano aktualizację, dodającą aż 250 poziomów doświadczenia w ramach systemu legendy – dotyczy to zarówno podstawowej gry, jak i DLC.

2016 02 18 00001

Ponownie punktuje tryb Zostań Zombie

Niezmiernie nas cieszy, że na wsi nie zapomniano o genialnym trybie Zostań Zombie, który w szczególny sposób chwaliliśmy w naszej ubiegłorocznej recenzji Dying Light. Teraz i my, jak wspomniane zombiaki lepszego sortu, możemy naszym potworem nawet wskakiwać przeciwnikom na jeżdżące łaziki i nękać ich z maski swoimi paskudnymi łapskami. Kolejnym urozmaiceniem jest fakt, że trafiając do świeższej lokacji w większości przypadków liczni Crane`owie posiadają już niezły ekwipunek z nawet dwoma karabinami, a teren niezabudowany stwarza nowe możliwości. Potyczki stają się więc bardziej wyrównane, nawet w przypadku rozgrywki jeden łowca kontra jeden człowiek.

2016 02 17 00011

Werdykt

Czy The Following ma jakieś minusy? Podczas zabawy naszą uwagę zwrócił tylko jeden – zdarzało się, że w trakcie rozgrywki w trybie Zostań Zombie gra się zawieszała, ale na szczęście były to sporadyczne sytuacje, które być może Wam się nie będą przytrafiać. Poza tym wciąż, o ile już się nie przyzwyczailiście, kiepski polski dubbing może irytować swoją sztucznością i infantylnością godną produkcji Disneya, ale wszystko inne zgrabnie nadrabia te ubytki. Czasu spędzonego z The Following nie uznaliśmy za stracony, a jeżeli wciągnęła Was podstawa Dying Light, dodatkiem powinniście być zachwyceni jeszcze bardziej.

Pierwsze fabularne DLC dla ubiegłorocznego hitu Techlandu pozytywnie nas zaskoczyło – szczerze powiedziawszy, spodziewaliśmy się czegoś gorszego lub co najwyżej równego pierwotnej produkcji, tymczasem w nasze ręce trafiło pudełko z kawałkiem bardzo dobrej roboty. Szkoda tylko, że to jedynie kawałek, ale za to być może kawałek zapowiadający w przyszłości coś więcej, może nawet coś jeszcze lepszego.

2

Plusy Minusy Ocena końcowa
  • ciekawsza fabuła niż w przypadku podstawowej wersji gry
  • odświeżona rozgrywka z jazdą samochodem i nowymi umiejętnościami
  • rozjeżdżanie zombie
  • tryb Be the Zombie na wsi
  • brak kłopotów z matchmakingiem
  • soundtrack
  • oprawa graficzna
  • oj duża mapa
  • nieprzekonujący polski dubbing wciąż irytuje
90%
Zgłoś błąd