UberSoldier 2
Dobra kontynuacja dobrej gry
Mateusz Stanisławski 8 maja 2009, 16:16
Tabela faktów pokaż/ukryj
| Produkt: | UberSoldier 2 |
| Producent: | Burut |
| Dystrybutor w Polsce: | CITY interactive |
| Wersja językowa: | polska (napisy) |
| Data premiery na świecie: | 18 maja 2007 |
| Data premiery w Polsce: | 12 grudnia 2007 |
| Zalecany wiek: | 18+ |
| Wymagania sprzętowe - minimalne: | procesor Intel Pentium 4 (2,4 GHz) lub odpowiednik, 512 MB RAM, karta graficzna zgodna z DirectX 9.0c (GeForce FX 5900 lub odpowiednik), 6 GB wolnego miejsca na HDD |
Pierwszy UberSoldier może nie był idealnym shooterem, ale zapewniał kilka godzin przyjemnej, relaksującej zabawy – a na dodatek kosztował w naszym kraju o wiele mniej niż zdecydowana większość „premierówek”. Czy dalszy ciąg przygód Karla Stolza jest również wart większego zainteresowania?
O tym, co kule zatrzymuje
Mamy rok 1945. Wydaje się, że kapitulacja Niemiec, które poniosły znaczne straty na wszystkich frontach największego w historii świata konfliktu, to tylko kwestia czasu. W rzeczywistości III Rzesza szykuje się ostatecznego kontrataku. Niemieccy naukowcy właśnie kończą doświadczenie mające na celu ożywienie poległych wojaków i przetworzenie ich na tytułowych Nadżołnierzy. Jeżeli badania powiodą się, losy wojny mogą się drastycznie zmienić. Do akcji wkracza więc ponownie ruch oporu, na czele którego stoi Karl Stolz – przeprogramowany UberSoldier. Bohater wraz z dzielną Marią chce odnaleźć tajemną fabrykę, w której zaczyna się produkcja wykwalifikowanych mundurowych, i raz na zawsze pokonać siły niemieckie.
Fabułę przedstawiono w formie komiksu, co jest moim zdaniem nietrafionym pomysłem. Dialogi tak naprawdę niczego nie wnoszą do przedstawionej historii, w sumie najwięcej dowiadujemy się z plansz z celami misji podczas ładowania się kolejnej mapy. Ponadto w grze brakuje porządnego wprowadzenia – jeśli nie graliśmy w „jedynkę”, czasami trudno zrozumieć, dlaczego ktoś zrobił coś i ma to dla nas istotne znaczenie (ograniczam się do półsłówek, by nie zdradzić za wiele faktów dotyczących dalszej przygody Karla).
Tym, co wyróżniało pierwszą odsłonę serii, były ciekawe umiejętności głównego bohatera. Nie zabrakło ich również w sequelu. Stolz nadal umie wytworzyć wokół siebie półprzezroczystą tarczę, dzięki której jest odporny na ostrzał oponentów (oczywiście tylko przez określony czas). Metafizyczne zabezpieczenie w sumie rzadko przydaje się i w małym stopniu urozmaica rozgrywkę, ale możliwość spowolnienia czasu jest już nader interesującą mocą – tym bardziej, że wiąże się z nią bardzo ciekawy patent. By móc skorzystać z UberSnajpera, bo tak nazwano rzeczoną umiejętność głównego bohatera, musimy w przeciągu kilkunastu sekund zabić czterech przeciwników, posyłając ołów w ich głowy. Jeśli nam się uda, na kilka chwil czas zwalnia i sterowna postać staje się nieśmiertelna – co pozwala na wyjątkowo skuteczną eksterminację wszelkiego mięsa armatniego. Z podobnym rozwiązaniem mamy do czynienia, gdy dokonamy czterech zabójstw za pomocą noża.
Szczegóły i szczególiki
W stosunku do pierwszej części serii, etapy w „dwójce” są bardziej zróżnicowane (ale ponownie całkowicie liniowe). Oprócz tradycyjnego „czyszczenia” korytarzy czekają na nas misje, podczas których będziemy zabijać oponentów ze stacjonarnych działek zamontowanych na pojazdach oraz likwidować zagrożenie w jadącym pociągu. Również same lokacje są ciekawsze – akcja gry nie rozgrywa się tylko na terenie Niemczech, w pewnym momencie przenosimy się do... Tybetu, gdzie, jak się okaże, zaczęło się wspomniane wcześniej zamieszanie z produkcją superżołnierzy.
Twórcy zaimplementowali do swojego tytułu elementy charakterystyczne dla gier RPG, co jest godne odnotowania. Podczas misji zdobywamy punkty doświadczenia, które pod koniec każdego etapu możemy wykorzystać na podniesienie wybranych umiejętności bohatera. Możliwe jest między innymi zwiększenie punktów zdrowia herosa, polepszenie jego zręczności w strzelaniu z broni oraz wydłużenie czasu trwania trybów specjalnych. Trzeba przyznać, że system upgrade’ów skutecznie urozmaica zabawę – tym bardziej, że skutki naszych wyborów na ekranie atrybutów łatwo zaobserwować podczas zabawy.
Na plus zasługuje również dostępny arsenał. Z ładnie wykonanych broni, na przykład miotacza ognia, półautomatycznej strzelby czy też pepeszy, strzela się całkiem przyjemnie. Co ważne, wiele rodzajów pukawek pojawia się już na pierwszych etapach, dzięki czemu pozbawianie życia oponentów nie nudzi się zbyt szybko. Również amunicji nie brakuje – i bardzo dobrze, bowiem rozgrywka dzięki licznym paczkom z nabojami jest jeszcze bardziej dynamiczna (nie można ukryć, że gra jest typową zręcznościówką, w której realizm to aspekt co najmniej drugorzędny). Szkoda jedynie, że nasz heros bardzo ospale i trochę anemicznie rzuca granatami – po wciśnięciu odpowiedzialnego za tę czynność klawisza trzeba poczekać parę sekund na wysłanie do oponentów wybuchowej „niespodzianki”.
Niestety gra ma jeszcze kilka pomniejszych wad. Denerwować może między innymi respawn wrogich jednostek (na szczęście ma to miejsce tylko w niektórych lokacjach) oraz prędkość, z jaką porusza się główny bohater. Gdyby nie tryb biegu, chyba zasnąłbym po dwóch misjach. Przyczepić można się również do słabej sztucznej inteligencji przeciwników – wrogowie często tłoczą się przy wejściach do nowych pomieszczeń, nie potrafią racjonalnie korzystać z osłon i rzadko rzucają w naszą stronę granatami. Te i jeszcze inne drobne uchybienia oczywiście nie dyskwalifikują produkcji firmy Burut, ale czasami znacząco zmniejszają przyjemność z zabawy.





