Still Life 2
McPhersona non grata
Rafał Kurpiewski 7 maja 2010, 13:20
Trzeba przyznać, że firma Microids przyczyniła się do istnego odrodzenia wśród gier przygodowych. Wszystko za sprawą kultowej już dziś Syberii wraz z jej kontynuacją oraz nieco mniej głośnego, acz w moim mniemaniu równie udanego, Still Life'a. Ponieważ historia opowiedziana w tym ostatnim urywała się niejako w połowie – kontynuacja wydawała się czymś naturalnym i prawidłowym. Czekać przyszło miłośnikom przygodówek nieco dłużej niż się pierwotnie spodziewali, tym niemniej gra w końcu ujrzała światło dzienne... niestety.
Nie ma co ukrywać – Still Life 2 to gra po prostu słaba i niedopracowana. Szybkie spojrzenie na listę twórców przynosi częściowe rozwiązanie zagadki – tworzeniem gry zajmowali się zupełnie inni ludzie niż w przypadku poprzednika, a Microids jest tylko wydawcą. Winą za niewesoły stan rzeczy obarczyć należałoby zatem zewnętrzne studio GameCO. Tym niemniej nie spodziewałem się, że twórcy naprawdę dobrej jedynki pozwolą zbezcześcić markę i dopuszczą do sprzedaży takiego gniota. Nieładnie to wygląda panowie, a i w kiepskim świetle stawia nadchodzącą Syberię 3.
Żeby uniknąć zarzutów, że jestem zbyt srogi i w mojej pamięci wydany w 2004 roku Still Life zdążył już urosnąć do rangi niewyobrażalnego wręcz hitu, ze wstydem przyznaję, że poznałem go dopiero niedawno, w ramach przygotowywania się do testowania sequela. Obraz jedynki jest więc przed moimi oczami świeży, jak jednodniowy sok marchwiowy (żarty na temat klarowności tegoż sobie darujmy). Tym bardziej przykro było mi, kiedy, w nadziei na rozwinięcie świetnego poprzednika, odpaliłem Still Life 2 i okazało się, że zamiast pasjonującej rozgrywki czeka mnie męcząca przeprawa przez niedorobionego gniota. Po kilku-kilkunastu naprawdę ciężkich godzinach i doprowadzeniu "pasjonującej" przygody do końca z czystym sumieniem i całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić co następuje: ta gra nie powinna się była w ogóle ukazać. Niestety wszystkie zmiany, jakie w niej wprowadzono, okazały się kompletnie chybione i znacząco wpływają na negatywny odbiór całości produkcji. A nawet gdyby owe zmiany ostatecznie się w grze nie znalazły, i tak mielibyśmy do czynienia z popłuczynami po jedynce. Zawodzi bowiem w zasadzie każdy aspekt Still Life 2 – z warstwą fabularną i oprawą na czele. Ale pastwmy się po kolei.



