Lost: The Video Game
Żerowanie na fanach serialu czy dobra produkcja i wierna adaptacja?
Michał Degórski 17 stycznia 2008, 16:29
Fani rewelacyjnego serialu „Lost”, wyprodukowanego przez Jeffreya Lieber, J. Abramsa i Damona Lindelofa, niebawem mogą się spodziewać nie lada niespodzianki. Już 31 stycznia TV wyemituje pierwsze odcinki IV sezonu, a Ubisoft dorzuci swoje trzy (ale za to jakie!) grosze. Stworzy on grę Lost: The Video Game - wierną adaptację serialu. Czy gra wzbudzi podobne emocje jak serial?
Jak doskonale wiemy, scenariusz oraz fabuła serialu przebiega wielotorowo. Oprócz zdarzeń dokonujących się na wyspie widzowie mogą poznać życie bohaterów poprzez ich wspomnienia (tzw. „flashbacki”), dzięki czemu dokładniej możemy ich poznać (często osoba, którą uważaliśmy za idealną, okazuje się kimś zupełnie innym, zmienionym przez wydarzenia na Wyspie) Wspomnień tych nie zabraknie także w grze, lecz nie będą one przedstawione w formie cut-scenek, ale będą w pełni interaktywne. Czego z kolei będziemy mogli się spodziewać na Wyspie?
Przede wszystkim bohatera. Jednego, mianowicie Eliotta Maslowa, którego gracz będzie animował. Dzięki temu „wcieleniu” się mamy wrażenie, że także rozbiliśmy się na Wyspie wraz z postaciami znanymi z serialu. Nie pokierujemy zatem poszczególnymi rozbitkami lecz przeprowadzimy z nimi dialog, pomożemy w jakiejś sprawie czy.. oczyścimy się u nich z zarzutów (co często zdarzało się w serialu, a widz oczekiwał w napięciu następnego odcinka). Jack, Shannon, Boone, Locke, (moja ulubiona) Kate, Sayid, Hurley, Sawyer, Jin, Sun, Mr. Ecko, Ana Lucia, Charlie, Claire, Michael i jego syn Walt, Danielle oraz Inni - ich wierne adaptacje zobaczymy w grze. Jest to, moim zdaniem, rewelacyjny pomysł polegający na nieudostępnianiu graczom możliwości kierowania wszystkimi postaciami ale tylko jednym fikcyjnym (czyli nie znanym z serialu). Dlaczego? Dzięki temu gracz będzie miał poczucie uczestniczenia, kształtowania akcji wraz z rozbitkami, jakby sam także przeżył wypadek samolotu. Któż z fanów serialu nie marzył o przeżyciu przygód w świecie Zagubionych wraz z ulubionymi bohaterami?
Wracając do scenariusza - przeżyjemy wszystkie zdarzenia znane z sezonów 1-3, przez co łatwo (przynajmniej dla tych, co widzieli serial) będzie można zorientować się, na jakim etapie znajduje się akcja. Autorzy od początku zastrzegają, że gra nie odkryje wszystkich tajemnic serialu - przecież to właśnie sekrety, tajemnice, hipotezy widzów stanowiły siłę napędową Lost i chęć obejrzenia dalszych przygód. Rozbijając się na wyspie Elliott stracił pamięć, dzięki czemu stopniowo będziemy odkrywać swoją przeszłość, podobnie jak to miało miejsce w trakcie oglądania Zagubionych.
Lokacje, które przyjdzie zwiedzić graczom, widzieliśmy w pierwszych trzech sezonach. Centralnym punktem będzie plaża – miejsce rozpoczęcia misji. Zwiedzimy też bunkry, przemierzymy Wyspę czy terminale projektu "Dharmy" oraz zobaczymy lokacje całkiem nieznane lub te, o których wspominano tylko w serialu. Odwiedzenie planu zdjęciowego przez autorów gry zapewniło dokładne odwzorowanie miejsc do zabawy. Ale to nie wszystko - producenci serialu pomogli w konstruowaniu fabuły oraz udzielili wielu wskazówek i porad, mogących odwzorować magię serialu. Wymyślili także zakończenie w znanym, dobrym, "lostowym" stylu.
Kolejne powiązania serialu i gry - podzielenie fabuły Lost: The Video Game na 8 odcinków składających się na trzy akty. Czego doświadczymy w każdym z nich? Przede wszystkim dużo zwiedzania, wykonywania zadań pobocznych zleconych przez postaci, sporo akcji, walk oraz rozwiązywania zagadek. Akcja prezentowana jest zza pleców bohatera (z perspektywy trzeciej osoby). Walkę przeprowadzimy jednak z perspektywy pierwszej osoby, dokładnie jak w First Person Shooter'ach. W serialu starcia na śmierć i życie nie występowały w nadmiernej ilości, w grze będzie ich trochę więcej, w końcu „standardy” obowiązują. Zmierzmy się więc chociażby z misiami polarnymi (nie, oczy Was nie mylą, misie polarne w dżungli to częste zjawisko w serialu), czy staniemy naprzeciw.. czarnego dymu. Mini-gierki logiczne to zadanie dla naszego sprytu, a rozwiązanie ich zaowocuje włamaniem się do komputera, naprawieniem jakiegoś mechanizmu (radio, silnik itd.). Wspinaczka z kolei wymaga kontrolowania wskaźnika prędkości i poziomu zmęczenia naszego fotoreportera (Elliotta).
Grafika wygląda świetnie dzięki wykorzystaniu silnika YETI znanego z Ghost Recon Advanced Warfighter 2 czy niedawno wydanego Beowulfa. Cienie są dynamiczne oraz realistycznie odwzorowane, dżungla takowo. Woda wygląda równie dobrze jak w Crysisie, a ogień rzuca światło tak jak powinno. Roślinność jest odwzorowana z wielką pieczołowitością, z dbaniem o szczegóły. Wygląd postaci w grze i ich zachowanie jest wierną „kopia” aktorów, którzy użyczyli także głosów swojej komputerowej adaptacji.
Spora współpraca oddziału Ubisoft Montreal z ekipą telewizyjną zapewnia w grze wrażenia nie mniejsze niż podczas oglądania serialu. Nowoczesne metody graficzne jeszcze pogłębiają odczucia uczestniczenia w przygodach rozbitków z lotu 815. Dla fanów jest to pozycja obowiązkowa, dla reszty nic innowacyjnego, nic czego nie widzielibyśmy w innych produkcjach. Jeszcze najważniejsza rzecz - premiera na przełomie stycznia i lutego, wtedy to startuje IV sezon, tak więc Ubisoft nie musi się martwić o reklamę.





