News

Zawodowi cheaterzy w świecie CS:GO

Czy za najpiękniejszymi akcjami topowych graczy kryją się... cheaty?

Jak więc oszukiwać na LANowych turniejach, gdzie profesjonaliści walczą przed wielką publicznością? Wszystko zależy od organizatorów oraz środków jakie podejmą w celu zabezpieczenia imprezy. Jeśli jest to słabo przygotowane wydarzenie, gracz może z łatwością podpiąć do komputera pendrive'a bądź inny nośnik danych i zainstalować niepożądane oprogramowanie lub pobrać je za pośrednictwem strony internetowej, chmury lub smartfona. Zapobieganie takim zachowaniom jest stosunkowo łatwe – większość profesjonalnych federacji CS:GO zabrania wnoszenia do strefy ze stanowiskami przenośnych nośników danych, a nawet telefonów komórkowych. Personel odpowiadający za przygotowanie sprzętu kontaktuje się wcześniej z zawodnikami w celu ustalenia jakich sterowników potrzebują i dostosowuje komputery do indywidualnych preferencji – żaden z graczy nie musi więc instalować nic na własną rękę. Niekiedy kłopotliwa jest sama publiczność chcąca za wszelką cenę pomóc swoim ulubieńcom – jedni krzyczą, a inni machają rękami aby zasygnalizować co dzieje się na mapie gry. Ich wysiłki są daremne z uwagi na to, że członkowie drużyn znajdują się najczęściej w dźwiękoszczelnych pokojach, a efekt odizolowania od dźwięków z zewnątrz potęgują jeszcze słuchawki na uszach.

Wspomniane wcześniej linie obrony przed niesprawiedliwymi zagraniami to tylko podstawa, której przestrzegać powinien każdy gospodarz rozgrywek. Co jeśli mimo to jakimś cudem oszust znajdzie sposób wgrania cheatów do turniejowego peceta? Współczesna technologia oferuje przecież urządzenia na tyle małe, jak karty microSD, które przy odrobinie szczęścia i nieuwagi techników można przeszmuglować na stanowisko komputerowe. Na taki scenariusz również znajduje się rozwiązanie – delikwent instalując nielegalny program trafi na kolejną barierę w postaci oprogramowania zabezpieczającego AppLocker. Jest to aplikacja specjalnie stworzona pod system Windows i chętnie wykorzystywana na LANach – blokuje ona działanie wszelakich programów oraz procesów, których funkcjonowanie nie jest konieczne do poprawnego działania gry, sterowników oraz systemu operacyjnego. Żaden plik ani proces nie zostanie uruchomiony bez autoryzacji, którą dać można tylko z poziomu administratora. Do tego typu konta zaś gracze nigdy nie mają dostępu – każda nowoczesna gra wideo będzie działać sprawnie bez potrzeby uruchamiania jej „jako administrator”, organizatorzy dbają o to aby wszystko było zaktualizowane do najnowszych wersji co po raz kolejny potwierdza fakt, że esportowcy nie muszą skupiać się na niczym innym prócz samej rywalizacji.

Z bogatego opisu autora bloga r1ch.net wynika, że na prestiżowych LANowych imprezach oszukiwać się niemal nie da. Ale esportowy świat CS:GO to nie tylko LANy, a również rozgrywki online gdzie oczywiście ciężej jest skontrolować co gracze trzymają na swoich komputerach. Jeśli profesjonaliści decydują się sięgnąć metod łamiących zasady fair play to robią to najczęściej właśnie w zaciszu swojego własnego domu. I jak się okazuje, nie jest to tylko czysta teoria. Jednym z najgłośniejszych skandali była afera z zawodnikiem formacji Titan, Hovikiem „KQLY” Tovmassianem. Francuz został zbanowany przez Valve w listopadzie 2014 roku, dosłownie chwilę przed rozpoczęciem rozgrywek DreamHack Winter. Jego ekipa w której skład wchodzili wówczas KennyS, ApEX, Maniac i Ex6TenZ, miała już wszystko zapięte na ostatni guzik i była gotowa przystąpić do zawodów, jednak przedmeczową atmosferę skupienia przerwała informacja o banie KQLY'ego. Wielu obserwatorów sceny CS:GO początkowo nie wierzyła w słuszność kary, a sam zainteresowany oczywiście nie przyznawał się do używania cheatów. Z biegiem czasu jednak pojawiły się niepodważalne dowody na niesprawiedliwe zachowanie Hovika, który finalnie przyznał się do wspomagaczy jednak zaznaczył, że nigdy nie używał ich podczas turniejowych rozgrywek, a tylko w trakcie matchmakingów. Wielu innych esportowców nie brała na poważnie tych zapewnień i trudno jest im się dziwić – jeśli ktoś cheatował podczas casualowej gry to co powstrzymałoby go przed użyciem nielegalnych programów również w meczach ligowych? Zobaczcie jak ScreaM zareagował na informację o banie Tovmassiana.

Valve prawie nigdy nie banuje pojedynczych jednostek – kara w większości przypadków sięga określonej grupy osób, przychodzi niczym wielka fala zgarniając ze sobą wszystkich tych, w których została wymierzona. W takiej właśnie fali tuż obok KQLY'ego znalazł się inny Francuz Gordon „Sf” Giry, związany z organizacją Epsilon eSports. Cheaty zostały u niego wykryte najpierw przez zabezpieczenia serwerów ligi ESEA, co oczywiście zaowocowało surową karą i przy okazji pomogło wytropić innego oszusta – Simona „smn” Becka, przygotowującego się wówczas do DreamHack Winter 2014. Rozgrywający się w Szwecji major z pulą nagród sięgającą 250.000$ stał się dla niektórych zawodników niezwykle przykry, szczególnie dla członków Titan oraz Epilson – formacji które w całości zostały zdyskwalifikowane za „grzechy” popełnione przez KQLY'ego, Sf'a i smn'a.

Czasem również bywa tak, że kara przychodzi w zupełnie najmniej oczekiwanym momencie, nawet po długim czasie od ostatniego pogwałcenia regulaminu Counter Strike'a. Przekonał się o tym na własnej skórze trzecioligowy amerykański gracz o nicku Flex, reprezentujący skład esp. Incydent miał miejsce w trakcie spotkania z drużyną Grandpa Berets – mecz transmitowany był na żywo wraz z komentatorami, którzy nie kryli zdziwienia chwilę po pojawieniu się komunikatu o VACu. Flex grał w esp jako stand-in, a o całej sprawie wypowiedział się jakiś czas później lider zespołu espgodson, zapewniając całą społeczność, że nikt ze składu nie wiedział o tym, że ich kolega używa nielegalnego oprogramowania. Bohater skandalu przyznał się do używania przez długi czas cheatów na serwerach ESEA i podsumował, że zrobił to tylko dlatego, aby pomóc sobie zwalczyć uzależnienie od CS'a oraz uniemożliwić dalszą zabawę w przyszłości. Cóż... trzeba przyznać, że wybrał dość oryginalny sposób na walkę ze swoimi słabościami. Oby żaden inny profesjonalista, chcący zakończyć karierę, nie brał przykładu z Amerykanina.

Wtopę na wizji zaliczył także mieszkaniec północy, Joel „Emillio” Mako. Grający pod banderą Team Property Szwed został ukarany za oszustwa w październiku 2014 roku podczas meczu z HellRaisers w ramach trzeciego sezonu Fragbite Masters. Organizatorzy zawodów niemal natychmiast zdyskwalifikowali formację z dalszych rozgrywek i zbanowali dożywotnio Mako. Komentatorzy akurat tuż po wyrzuceniu delikwenta z gry przełączyli widok na Simp1e'a, który grał w drużynie Hellraisers - Ukrainiec po całym zdarzeniu był tak zdziwiony, że odszedł od klawiatury w trakcie meczu i zostawił swoją wycelowaną z AWP postać w totalnym bezruchu na długich kilka minut. Emilio przyparty do muru przez fanów wyjaśnił, że faktycznie korzystał z zakazanych programów cheaterskich. Po czasie ze skruchą przyznał: „Grałem z x-rayem podczas matchmakingów, to było zabawne tylko przez chwilę, teraz żałuję tego każdego dnia”. Zawodnik ocenił karę jako zbyt surową i wyraził chęć powrotu do profesjonalnej gry, według niego Valve powinno spojrzeć na sprawę łagodniej z uwagi na to, że nigdy nie oszukiwał podczas ligowych spotkań. No cóż... póki co nic nie wskazuje na to, że deweloper CS:GO zmieni swoją decyzję.

O cheaty osądzanych było wielokrotnie kilku zawodników wiodących w dniu dzisiejszym formacji, jednak nigdy nie znalazły się dowody pozwalające wyciągnąć jakiekolwiek konsekwencje. Często są to jedynie nic nie warte słowa rzucane na wiatr przez „fanboyów” przeciwnych ekip, ale historia Counter Strike'a pamiętaj momenty, w których zarzuty te były nieco bardziej poważne. Jedne z nich skierowane zostały między innymi w kierunku Jespera „JW” Wecksell, aktualnego reprezentanta Fnatic. Aby zgłębić temat musimy cofnąć się w czasie aż do początków Global Offensive, a konkretnie listopada 2012 roku i bolesnego dla starszych fanów Złotej Piątki starcia ESC Gaming kontra WRTT w ramach kwalifikacji do zawodów THOR Open (powtórkę tego spotkania możecie zobaczyć poniżej). Polacy przegrali wtedy aż 0:16 i postanowili zgłosić rywali, łącznie z Jesperem, do zarządu ligi, oskarżając ich o cheaterstwo. Naszym rodakom brakło jednak twardych dowodów przez co sprawa zakończyła się tylko odsunięciem WRTT od dalszych zmagań z uwagi na sporą ilość zgłoszeń napływających ze strony przedstawicieli innych zespołów. Jakiś czas później miał miejsce następny podejrzany incydent z byłą gwiazdą Fnatic – podczas live'a prowadzonego przez JW, widzowie zaobserwowali przez ułamek sekundy dziwny program działający w trakcie gry. Pytany później o tajemniczą aplikację Wecksell nigdy nie wyjaśnił co to tak naprawdę było i dodatkowo skasował cały zapis z transmisji co dla fanów teorii spiskowych było jak woda na młyn.

Równie wiele zarzutów padło także w kierunku kolegi Jespera, Robina „Flushy” Ronnquista. Internet aż roi się od filmików, w których mniej lub bardziej wiarygodni „eksperci” analizują poszczególne akcje Szweda i próbują udowodnić, że używa wspomagaczy. Mowa jest głównie o aimlocku – część sytuacji być może faktycznie wyglądała dziwnie, jednak trzeba też brać pod uwagę możliwość laga GOTV, szczęśliwego timingu bądź najzwyklejszego w życiu przypadku. Nie każde najechanie celownikiem na znajdującą się za ścianą postać to aimlock, a wychylenie się na akurat wybiegającego rywala to nie wallhack. Są jednak przypadki, kiedy trudno znaleźć jest logiczne wytłumaczenie takiego zachowania – bo jak wyjaśnić sytuację, gdy ktoś w nienaturalny sposób obraca się i natychmiastowo ustawia celownik na głowie przeciwnika, który stoi kilkadziesiąt metrów dalej osłonięty dymem? Takie rzeczy się zdarzają – co najgorsze – wśród zawodowców. Jak już pisałem kilka akapitów wcześniej, ciężko jest mieć kontrolę nad graczem rozgrywającym mecz w domowym zaciszu. Ludzie Ci nigdy nie użyją dostępnych publicznie hacków, a niemal zawsze – jeśli już oszukują – decydują się powierzyć zadanie stworzenia wspomagaczy doświadczonym programistom, którzy za odpowiednią opłatą spersonalizują narzędzie prosto pod zleceniodawcę, uwzględniając wskazane przez niego aspekty i styl gry.

 

Zgłoś błąd