Alice: Madness Returns

Alicja w bardzo psychodelicznych klimatach

American McGee’s Alice jest do tej pory uważana za jedną z najlepszych gier wydanych na komputery osobiste. Ciężki klimat w połączeniu z ciekawą fabułą i genialnym designem lokacji sprawiły, że pomimo 11 lat od jej premiery, platformówka nadal potrafi zaskakiwać. Czy najnowsza produkcja Americana i Spicy Horse potrafi sprostać oczekiwaniom fanów swojej starszej siostry? Przekonajmy się.

Nigdy nie byłem fanem platformówek. Gatunek ten był przeze mnie omijany szerokim łukiem przez bardzo długi czas. Jest jednak kilka pozycji, które wspominam z uśmiechem na ustach. Wśród nich znalazły się American McGee’s Alice, a także – nieco wyprzedzając bieg wypadków –Alice: Madness Returns. Sam zastanawiam się, co miało wpływ na taki dobór gier. Może to, że obie produkcje są wyśmienite?

Fabuła najnowszej gry Americana McGee związana jest z traumatycznymi przeżyciami Alicji. Dziewczyna nie może wybaczyć sobie, że pozwoliła zginąć w pożarze swoim bliskim. Obwinia się, szuka odpowiedzi. W całym procesie dochodzenia do siebie pomaga jej lekarz psychiatra, który podczas sesji stara się wymazać z pamięci Alicji złe wspomnienia. Wykreowany przez główną bohaterkę świat jest jakby reakcją obronną na te próby.

Jak się okazuje, Krainie Czarów grozi unicestwienie, a co za tym idzie – także umysł chorej psychicznie Alicji może zostać doszczętnie zniszczony. Nasza bohaterka musi więc stawić czoła złu i uratować „Wonderland”, a więc także i siebie. Nie będę ukrywał, że rys fabularny jest największą zaletą gry. W czasie rozgrywki poznajemy historię Alicji, jej zmagań z chorobą i wyrzutami sumienia. Dowiadujemy się także, jak główna bohaterka odbierana jest przez osoby z jej otoczenia.